sobota, 3 października 2009

Światowy luksus popod strzechami

Ludzie jedzą stuletnie jaja, zgniłe ryby, spleśniałe sery, robaki, wnętrzności zwierząt. Ludzie miewają odpały i spożywają najdziwniejsze rzeczy zamiast porządnego mięska z krówki albo ślicznego jagniątka. Ba, ludzie się tym chwalą! Koniec świata i harmagegon.


Koszelewo małą wioską jest, światowe ludzie tu u nas na popas nawet nie stają, ale odstawać od awangardy światowej nie chciałem – a więc żeby w falandze znaleźć się, umyśliłem zabłysnąć czym oryginalnym. Jak mówi ksiądz proboszcz, niekopiastym. Czy nietuzinkowym, nie pomnę. Zjem, postanowiłem, coś niebywałego żeby na karty historii przedostać się. Nu, tyle że robaki u nas nie za dobre i mgli po nich, a coponiektórymi serami się brzydzę, bo śmierdzą jak szuwaśkowe onuce po tygodniu orki. Okruszek Bazyli, jak jemu o idei fiks mojej nowej powiedziałem, zaraz do mnie gada, że w telewizorni wszystkie najnowsze durnowate durnoty obglądnąć można. Szeroki świat, Doda, behema, rozumiecie. W telewizora, od razu mówię, nie pogapiłem się, bo ten w klubokawiarni już całkiem stary był i zepsuł się zeszłej niedzieli jak dla niego chłopy pomogły rzucając w niego skwarkami ze świeżynki w czasie koncertu regionalnego zespołu pleśni i grzańca.

Nic to, myślę, pora dla poszerzenia horyzontów umysłowych prasę przejrzeć, przypomnieć sobie, jak bukwy wyglądają, bo to na co dzień człowiek ich widzi tylko jak w piecu rozpala albo jak cygareta skręca. Radziulis Czesław jeszcze w bardaszce poczyta małowiele, bo na drucie podarte książki trzyma. Ale on to bardziej mało, niż wiele, bo ciemnica u niego w miejscu odosobnienia, a baterejka w latarce skończyła się będzie z piętnaście lat temu.

Ale o czym to ja. A, wiem już. Jak tylko najnowsze wydanie „Gliniewickich Nowości” zanabyłem, to zaraz pomyślałem, że starą gazetę mnie w gieesie wtuchlili. Ale patrzę, data jakby akuratna, sprzed tygodnia – znakiem mówiąc w mediach naszych sezon ogórkowy cały rok obowiązuje, a nie tylko w lato. Ot, pomorek. No i patrzę, a tam napisali, że nowa moda kulinarna ze Szwecji nadchodzi. Wymyśliły te potopowce, że mięso dobre jest, i owszem, ale najlepiej jak ma z lat 25 albo i lepiej. Nasze biznesmeny to sami wiecie, że i światowe, i tryndy przewidywać umiejące są, bo zaodraz pomysła podchwyciły i dawaj to mięso do nas chapać żeby się Chińczyk nie obejrzał, że tu u nas konkurencja dla jego starych jajek rodzi się. Ooo, swoimi maczanymi w szuwaśkowych onucach serami to niech się Francuzy wypchają i wystawią za drzwi na zsiadłe. Teraz u nasz światowa kuchenna stolica dziwactw znachodzić się będzie.

Poczytałem, co one biznesmeny z tym wiekowym ekskluzywnym mięsem robią i gdzie jego znajść możno, po czym wziąłem od Szuwaśki rowerka (mój na stojaku stoi i wieczorami kręcę ja na dymamie prąd do chlewika, bo maciora prosić się będzie) i pojechałem do gieesu. Bo to, wiecie, ta nowa moda popod strzechy trafiła już. A po prawdzie to popod papy, bo gieesowy dach papą kryty jest.

I tak to zdarzyło się, moje wy mgiełki muślinowe, że w awangardzie światowej osobą swoją nieodmiennie znajszedłem się, i wyżyłem z bożą i maciaszczykowej śliwowincji pomocą. Jadłem ja to nowoczesne mięsko. Nienajgorsze w smaku, choć zdaje się, majeranku dodać można by, bo pilśnią zaiwania. Nazywa się to „Pyzy ziemniaczane z mięsem”. Nie powiem, kto ich narobił, bo wykupicie i z lansiku nici. Ale gadają, że teraz we wszystkim, co zmielone, te nowinki znajdują się raczej. Tak to nam przyszło się mordować w luksusie. W zmiędlonym luksusie. Dwudziestoipięcioletnim.


5 komentarzy:

  1. Jak cuś pilśnio zaiwania to mus to jest taki specyfik tak zwano dykto(dla koneserów dyktą) popijać:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stuletnie jaja z Chin, dwudziestopięcioletnie mięso ze Szwecji - ja tam nie chcę być światowa...
    A spleśniałego sera też nie lubię!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten poprzedni komentarz, to ode mnie. Nie zauważyłam, że córka się nie wylogowała z bloggera , no i dowiedziałam się ciekawych rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam to. Mnie też Czyprak często wylogowuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cos niecos o tym miesku slyszalam. Podobno smakuje jak tektura :) Maklowicz powiedzial, ze niedlugo parkan zmiela i beda nam wmawiac, ze to mieso :) Juz wiecej takich gotowych dan nie tkne.

    OdpowiedzUsuń