Z cyklu "Koncert życzeń", dlla przystojnego pana Marka od powabnej panny Allyny. Na szybko, bo KoMarek prędziutko musi. Tadam!Składniki▪ 1 kg kapusty kiszonej,▪ 1 kg karkówki pokrojonej w plastry,
▪ kilka cebul,
▪ 5 ząbków czosnku,▪ suszone śliwki, żurawiny, suszone grzyby etc.
▪ kminek, sól, pieprz, sos sojowy.Grzyby zalewamy niedużą ilością wody, albo lepiej wina, i odstawiamy na kilkanaście minut do namoczenia.
Rozgrzewamy raczej dużą patelnię, wlewamy kilka łyżek oliwy. Kiedy się dobrze rozgrzeje, wkładamy plastry karkówki. Polewamy niewielką ilością sosu sojowego, posypujemy pieprzem i obsmażamy na silnym ogniu niezbyt długo z dwóch stron (nie mają się usmażyć, a jedynie zapiec z wierzchu). Wyjmujemy je z patelni, a na powstały aromatyczny sosek wsypujemy posiekane na dowolną grubość cebule i podsmażamy, cały czas na silnym ogniu.
Kiedy cebula zaczyna się szklić, a miejscami i przypiekać, wrzucamy pokrojoną na drobniejsze kawałki kapustę kiszoną. Jeśli kwaśna, można ją wcześniej trochę przepłukać, ale dokładnie potem wycisnąć wodę. Posypujemy obficie kminkiem i dodajemy suszone śliwki albo żurawiny, albo jedno i drugie, i wlewamy grzybki z zalewą. Są nawet tacy cwaniacy, którzy dają ananasa, ale ja jestem obrzydliwy i nie będę kontynuował tego wątku. Ananas i kapucha, mój Boże i święty Ambroży...
Jak już anan... wrrróćć! kapusta nieco zmięknie, co ma miejsce po 10-15 minutach, doprawiamy ją do smaku solą, pieprzem, tymiankiem, cząbrem, albo innym ulubionym zielskiem i dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. Po wymieszaniu zabieramy się za pakowanie wszystkiego do naczynia żaroodpornego. Czy wspominałem, że należy wcześniej włączyć piekarnik?
A więc tak: na dno idzie kapusta, potem warstwa plastrów karkówki, potem kapusta, potem karkówka, potem kapusta, potem karkówka, potem kapusta, aż do wyczerpania zapasów albo osiągnięcia górnej krawędzi naczynia. Jeśli zostanie trochę miejsca, można dołożyć ziemniaczki - uduszą się i będą niezwykle smaczne. Aha, na jedną czy dwie warstwy karkówki można położyć kilka plastrów wędzonego boczku, będzie ciekawiej.
Tak przygotowane naczynie przykrywamy i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy w niewysokiej temperaturze, lepiej przez kilka godzin w 140 st., niż godzinę w 200. A już w ogóle najlepiej popiec to wyborne danie dzień wcześniej. Odgrzane następnego dnia - no po prostu łoooooj!
Podawać albo z ziemniakami, które się piekły razem z karkówką, albo z posmarowanymi oliwą i czosnkiem grzankami z kromek bagietki. Oczywiście wino, wódeczka, a jakże.
Życzę smacznego i zostawcie mi jeden plasterek ;)
PS. Szuwaśko stoi mi nad głową i tyca grubym paluchem w ramię. W końcu coś mu się trochę podoba. Mruczy "Słoninę, kochanieńki, słoninę dopisz". Ale nie dopisuję. Niech se założy swojego bloga albo postawi jakąś maliznę.