niedziela, 4 lipca 2010

Wyborcza tablica ogłoszeń przy gieesie donasza

Na tablicy przy gieesie, 
gdzie się wiesza ogłoszenia, 
plik karteluch kagan* niesie 
dla narodu oświecenia. 
Więc czytają starzy, młodzi
(prędko, gdyż wójt niusy wciąż podmienia), 
o co w tych wyborach chodzi.
Poza chęcią omamienia.

„Polaku! Obywatelu wszelkiej proweniencji, ludu różnej maści, a niechże ci służy, a naści!” — tak do głosowania na swoją osobę zachęcał kandydat Porozumienia Otępiałych, Bolesław Konarowski. Widzowie podkreślali, że miód, który serwował przy tej okazji, był smaczny mimo że sztuczny.


Jak twierdzi listonosz z Kaźmirówki, Wiciołuszko Edward, który przypadkowo przebywał pod stołem podczas liczenia głosów, w okręgu gliniewickim siedmioma głosami wygrał (pardą) członek Partii Identycznych Sowizdrzałów, Jaromir Kuszyński. Istnieją podejrzenia, że to zasługa posklejanych jakąś klejącą substancją kart do głosowania jego konkurenta. Mieszkańcu powiatu gliniewickiego, dbaj o czystość, myj ręce po jedzeniu!


Hitem następnej kampanii może się stać wódka wyborcza: nie jest słodka, więc klei się po niej gadka, a nie karty. Spodziewane są jednak utrudnienia w wydawaniu naczyń z prezentami wyborczymi. Trudności miałyby być spowodowane obecnością  wyborców z pętami kiełbasy przewieszonymi przez ramię, wielokrotnie ustawiających się w ogonku aby tym dobitniej zadeklarować swoje poparcie, dodatkowo entuzjazm wyrażających wyborczymi okrzykami: „Hu hu ha”, „Niech żyje i umacnia się” „Na pohybel temu drugiemu, jakże mu tam” oraz „Pan szanowny tu nie stał”.


Cycata dnia: Zagwozdka tkwi w tym, kochanieńki, że kandydatów dwóch, a stołek jeden, do tego twardowaty. Mus jednego ubić albo po litra lecieć, gdyż inaczej my tego supła gordyńskiego nie rozetniem. To co, ściepa?
sołtys Koszelewa, Grzegorz Szuwaśko
w wywiadzie dla „Gliniewickich Nowości”


W Okręgu Wyborczym Nr 1 mieszczącym się w Szkole Podstawowej Nr 1 w Paździerzownicy Kościelnej przy ul. Gliniewickiej 1, stwierdzono naruszenie banderol i pieczęci lakowych na urnie do głosowania. Sprawcą okazał się woźny, Walery Maria Kurdygier-Lutosławski. W czasie trwania głosowania zajrzał on do urny w poszukiwaniu środków czystości, które przechowywał w niej w okresie międzywyborczym w obawie, że etanol oraz osad z drożdży zawarty w detergencie mogłyby wywołać nieoczekiwane następstwa w rękach uczniów. Woźny, przejawiający oznaki wyczerpania, został odwieziony do domu, a urna zaklejona taśmą klejącą. Dla niepoznaki przybito pieczątkę z napisem „Zapłacono gotówką”, bo tylko taką dysponowali mężowie zaufania (zasadniczo to żony zaufania, ponieważ służbę społeczną w tym lokalu pełniły pracownice Urzędu Pocztowego Nr 1). Korzystając z okazji wszyscy zgromadzeni w lokalu wyborczym odśpiewali hymn narodowy, który jednak nie zostanie publicznie odtworzony nie tylko podczas kolejnych piłkarskich mistrzostw, ale chyba w ogóle ze względu na zasadnicze zmiany tekstu w stosunku do obowiązującego brzmienia, jak na przykład „Buaaaa!” zamiast „O mój rozmarynie”.


— Nigdy, przenigdy nie zrezygnuję z realizacji swoich wybiórczych haseł! Żywotnym interesem Polski jest zwiększenie wydobycia kapusty oraz innych warzyw bulwiastych! — grzmiał na wiecu poprzedzającym ciszę wyborczą  kandydat Partii Identycznych Sowizdrzałów. Dał w ten sposób wyraz swojemu umiłowaniu ludu rolniczego miast i wsi oraz chęci wprowadzenia w szkołach o profilu artystycznym nowego przedmiotu: Modelowanie Kapuścianych Ludków.


Wybory przebiegały nadspodziewanie spokojnie. Jedyny incydent miał miejsce w Paździerzownicy Kościelnej. Na ulicy Gliniewickiej patrol policji zatrzymał wczesnym wieczorem dwóch jegomościów dźwigających dużą skrzynię. Utrzymywali oni, że towar nabyli legalnie, czego dowodem miała być pieczątka „Zapłacono gotówką”. Stróże prawa, w obliczu braku paragonu fiskalnego, nie dali wiary wyjaśnieniom obywateli. Prewencyjnie odesłano ich do Izby Wytrzeźwień, a zawartość pojemnika komisyjnie spalono razem z protokołem komisyjnego spalenia.


Znany ze swojej sympatii do rolników i działkowców kandydat PIS podczas wiecu w Gliniewicach wykopał dół w ziemi dla zasadzenia symbolicznego Dębu Pokoju i Poszanowania Wielowiekowej Tradycji Kopania Dołów Dla Zasadzenia Symbolicznych Dębów Pokoju i Poszanowania Wielowiekowej Tradycji Kopania Dołów Dla Zasadzenia Symbolicznych Dębów Pokoju. Przewodniczący ceremonii wójt powiatu gliniewickiego wyjął sadzonkę z ziemi, włożył ją z powrotem, tym razem korzeniami w dół, i wygłosił utrzymaną w patriotycznym tonie mowę. Pięć godzin później obudzono kandydata na prezydenta i zaproszono go na poczęstunek do Klubu Rolnika w pobliskim Koszelewie. Pięć godzin później ze śpiewem na ustach zaniesiono kandydata po kobiercu z gałązek rozmarynu do limuzyny. Limuzyna odjechała o świcie jak tylko udało się ocucić kierowcę, który po aperitifie doznał ataku śpiączki i gulgotał.


Ogłoszenia drobne: Znaleziono pudło obciągnięte białym i czerwonym ortalionem czy tam brezentem. Pudło puste, letko nadpalone, wania samogonem. W jednej ściance wyrezana podłużna dziura jakby się komu siekiera omskła. Wygląda jak skrzynia do przechowywania środków czystości. Jak kto zgubił, niechaj wbija do mnie z litrem, pomogę zabić dziurę deską żeby śmieci się nie dostawały. Radziulis Czesław, druga chałupa za gieesem po lewo.


Podczas koncertu z okazji siedemdziesięciu trzech dni działania zespołu Szutki-Nutki z Koszelewa, przewidując wynik wyborów zespół Szutki-Nutki Koszelewa odśpiewał nowy przyszły hymn powiatu gliniewickiego, który już jutro być może będzie brzmiał:

Pan Bogusław Konaroski został królem naszej wioski.
Bardzo cieszy się, raduje, gra na skrzypcach i żongluje.
Wziął małżonkę swą, Bożenę i zaciągnął ją na scenę,
gdzie zatańczył z nią fokstrota, bowiem naszła go ochota.

Wszyscy w wiosce się radują, na cześć króla wiwatują,
a niektórzy już od rana samogończyk piją z dzbana.
Jak więc widać, w naszej wiosce są nastroje raczej boskie.
Wszak nie co dzień się wybiera króla, choćby i blagiera.


————————————————————————————

* Temu „kagan” napisałem.
że on duży jest, wszak wiecie:
gdyby malca mieć tu chciałem,
bym „kaganek” pisał przecie.


Wszystkie informacje zostały wyssane z gąsiorka. Wszelkie podobieństwo do autentycznych postaci (w tym przypadku kandydatów) lub organizacji (w tym przypadku partii politycznych), jest zamierzone i w żadnym wypadku absolutnie nieprzypadkowe. Autor (w tym przypadku ja) nie ponosi odpowiedzialności z tytułu następstw wykorzystania w przyszłych kampaniach wyborczych pomysłów zaczerpniętych z treści niniejszego (ani żadnego innego) wpisu ze szczególnym uwzględnieniem zapisów Ustawy o Wychowaniu w Trzeźwości oraz Dekretu o Szamaniu Kalarepy.

————————————————————————————
Poprzednie wybory relacjonowano tu.
————————————————————————————
 

8 komentarzy:

  1. Fajne! :D Ale szkoda, że tylko żarty nam pozostały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, Antoni, ty podstępny rozśmieszaczu, co ty myślisz, że ile ja sztuk bielizny mam?
    Czy to wypada kobicie w latach trzecią parę majtek kupić, bo czytam Twojego bloga, a deszcz wczoraj lał i te pierwsze nie wyschły!!??

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyłączam się z ochota do pieśni zespołu Szutki-Nutki z Koszelewa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na szczęście sołtysowa perła cycata opublikowana w „Gliniewickich Nowościach” jest chroniona prawem autorskim. Inne pomysły, fakt, mogą podkraść przy następnych kampaniach, bo przecież chciałby być niesiony po rozmarynie do limuzyny :D
    No pewnie, że ściepa!

    OdpowiedzUsuń
  5. bo przecież ... niejeden ...chciałby być niesiony po rozmarynie.
    uciekło mi ze wzruszenia :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Muscat, co zrobisz, ten świat już tak urządzony. Najlepiej się nie przejmować, bo co my możemy poradzić.

    Mamamarzyniu, to widzę masz tak samo jak ja z onucami. Kiedyś wlazłem w bagno, do gumiaków szlamu nabrało się i po tygodniu waniać mi z obuwia zaczęło. No ale na zmianę tylko kościołowe (te w żabki) miałem, więc się zakłopotałem. Zanim wywietrzyły się na płocie, dwa miesiące musiałem wkładać do gumiaków stare gazety, przez co w bardaszce braki wyszły.

    Świetnie, Grażynko, to razem: Ooo mój rozmaaryyyyynieeee... A nie, to nie to ;)

    Magento, a nawet jak nie chroniona, to i tak u nas w powiecie nikt nie ośmieliłby się wykorzystać, ponieważ nasz sołtys wyrywny jest i kumpluje się z Gieniem od Pałąków, któremu jak powiesz "Gieniuchna, biją", to ręce połamie, nogi połamie, a ubije w promocji. No ale te inne to musiałem zastrzec, bo te polityki to po trupach do władzy zmierzają, jak nic by podkradły moją myśl intelektualistyczną.
    Aaa, jak ściepa, to ściepa. Tego, ten, to co, może skoczę do Maciaszczyka, co tu będę tak siedział bezczynnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tiaaa, ale gazety w buty włożysz, ale reformów już nie uszyjesz :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. O widzisz, a to może dlatego mówi się, że prasa to potęga?

    OdpowiedzUsuń