niedziela, 15 listopada 2009

Sałatka farmerska























Przyjechali przyjaciele. W południe jakoś, bośmy się dawno nie widzieli i do pogadania mieliśmy że hej. Wznieśliśmy toast za spotkanie, pogadaliśmy, pojedliśmy obiad, zapiliśmy, opowiedzieliśmy sobie niusy sprzed pięciu lat, popiliśmy, zrobiliśmy kolację, a potem to już było normalnie: gadaliśmy i wznosiliśmy toasty. Nagle patrzymy, a tu jasno i w kościele na Anioł Pański biją. Wydało się, dlaczego byliśmy głodni. Ja do lodówki, a tam nie za bardzo. Jak nie kombinowałem, i do kaczki po pekińsku, i do przepiórki w sosie truflowym czegoś brakowało. Wziąłem, co znalazłem i tak powstała ta sałatka. Było to z dziesięć lat temu, a sałatka nadal cieszy się uznaniem. Podaję wersję podstawową; można z niej tworzyć dziesiątki kombinacji. 

Składniki:  
20 dkg wędzonego boczku,
20 dkg zwykłej kiełbasy,
1 czerwona papryka, 
1 puszka czerwonej fasoli,
1 mała puszka kukurydzy,
1 cebula,
1 łyżka majonezu, 
pęczek szczypiorku,
pęczek pietruszki,
1 ząbek czosnku,
odrobina soku z cytryny,
pieprz, ulubione zioła.

 
Paprykę podsmażamy na oliwie, a najlepiej prędziutko marynujemy. Boczek kroimy w niezbyt drobną kostkę i podsmażamy na ciasteczko, czyli żeby był twardawy, pięknie chrupał i był ciemnobrązowy. Tak samo postępujemy z kiełbasą.

Z patelni, na której smażyliśmy, odlewamy nadmiar tłuszczu zostawiając mniej więcej łyżkę. Rozgrzewamy mocno i wrzucamy pokrojoną w piórka cebulę. Ciągle mieszając smażymy na silnym gazie, ale króciutko: tyle tylko żeby cebula straciła ostrość, a zachowała jędrność. Minuta wystarczy. Teraz w misce łączymy podsmażone mięso, cebulę, odsączoną z zalewy fasolę i kukurydzę, dodajemy majonez (ma tylko złączyć składniki, żadnej zbędnej taplaniny), posiekany czosnek, pieprz i zioła (pasują chyba wszystkie, więc do wyboru, do koloru). Posypujemy siekaną zieleniną, skrapiamy odrobinką soku cytrynowego (nie za dużo, bo papryka już kwaśnowata) i gotowe.

To jest taka sałatka do pojedzenia, a nie gapienia się. Chociaż nie powiem, ładnie wygląda: brązowe boczkowe ciasteczka, czerwień papryki, żółć qqrydzy, zieleń szczypioru i pietruszki. Smakiem także odpowiada polskiemu podniebieniu, bo ta kiełbasa z boczkiem...

Jak wspomniałem, to jest wersja podstawowa. Do tego możemy teraz dodawać, co nam się żywnie podoba, albo co znajdziemy w lodówce. A nie, surową wątróbkę zostawmy na jutro. Tak więc można dodać trochę świeżego szpinaku albo sałaty lodowej, jakiejś rukoli, brokuła, ser żółty, marchewkę, oliwki, selera naciowego, pieczarki, smażone talarki ziemniaczane. Zamiast kiełbasy można dać szynkę, wtedy mamy wersję dietetyczną. Kiełbasę można też wymienić np. na bejcowaną i grillowaną pierś kurczaka. Oprócz kiełbasy można by też zabrać boczek, cebulę i fasolę, ale wtedy wyjdzie inna sałatka.

Z powodzeniem można tę sałatkę przygotować wcześniej, wtedy w ostatniej chwili dodajemy tylko szczypiorek i pietruszkę. Taka to tolerancyjna sałatka, którą tworzy świetne połączenie boczku, fasoli i cebuli.

Życzę smacznego i pozdrówcie ode mnie Radziulisa Czesława gdybyście go spotkali.

9 komentarzy:

  1. A ja się nie mogę napatrzeć! Piękna ta sałatka I na pewno treściwa

    OdpowiedzUsuń
  2. Narobiłeś mi smaka ! A ja jeszcze takiej sałatki nie robiłam a kukurydze i fasolę w puszce posiadam w zasobach. Moim panom na pewno będzie smakowała a i mnie też :)
    P.S. U mnie z sałatkami jest podobnie - wrzucam, co mam w lodówce...

    OdpowiedzUsuń
  3. fajna fajna, ale dla nie bez papryki, bo coś my się nie dogadujemy no! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry się z paniami. Potwierdzam, treściwa to ona jest i rzeczywiście, większymi jej zwolennikami są panowie. Pewnie to te proste, treściwe smaki bez ananasów i ozdobników ;) Aga, bez papryki spokojnie daje radę. Ba, robiłem kiedyś z makaronem, co mi został z poprzedniego dnia. Super, taka koszelewska carbonara ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Antoni, zajrzyj pod moje komentarze- odpowiedziałam Ci.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczna sałatka, chociaż bardziej w męskim wydaniu , no i jak zwykle niebanalnie zilustrowana słowami :)
    Zapraszam na moją stronkę po odbiór wyróżnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie, bananem nie ilustrowałem ja jej ;) Smienkowo zilustrowana ona.

    A to o tak o ło?! Patrzajcie, przycupnie człowiek na kamuszku na gumnie po obrządku, poskrobie coś, a tu wyróżniają. Ot, w luksusie przyszło mordować się. Jak nic Szuwaśko zalęgnie się u mnie w chałupie i każe bale wydawać. Że ja laureant niby. A sam jak wygrał nagrodę za najbardziej ubłocone gumofilce po dojeniu, to ani litra nie postawił, czort. Nu, po prawdzie to tamten to inny konkurs był, i Szuwaśko dostał wtedy niezbyt pochlebną wzmiankę z facjatą w "Gliniewickich Nowościach", a ja tutaj wręcz na odwrót, w dodatku bez fotografowania, Bogu dziękować. To niechaj już dla niego będzie. Salcesonu na stół wydam i gąsiorka jakiego z piwniczki dobędę. Szarlotek też wpada niech, pośpiewamy "O mój ty rozmarynie".

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog. Od dzisiaj będę Twoją fanką!!
    zazusia

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaaa cieee, będę miał fankę! Jeszcze jedna i się fanklub założy się :D

    OdpowiedzUsuń