poniedziałek, 21 grudnia 2009

Nieoczywiste zwiastuny

Jednym z mniej widowiskowych przejawów zbliżających się Świąt są nowe, czasowe działy na stoiskach mięsnych. Przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą w wielu sklepach pojawia się duża deska, na której wyłożone są jelita cienkie, jelita grube, flaki, siatka masarska, śniurek. Normalnie te produkty bywają ukryte albo trudniej dostępne, a przed Świętami - nabierają rangi, pysznią się na ladach i powodują ślinotok kiedy człowiek wyobrazi je sobie w stanie wypełnionym. Ot, taki niepozorny sygnał, że to już tuż tuż. (Głupie to, Dziecina się rodzi, a my potrafimy myśleć tylko o chabaninie.)

Sklep, stoisko mięsne. Ładnie ubrana paniusia w wieku lekkopółśrednim w nowym paltku (ciekawe, co dostanie pod choinkę, kiedy na Mikołajki taki wypasik był) i eleganckiej beretce bez krzty moherku nerwowo tupta wzdłuż przeszklonych lad wypełnionych pozbawionym smaku i zapachu dobrem. Zagląda tu i tam. Przecież te wędliny nie różnią się niczym poza nazwą i ceną. Po chwili rozpromienia się, wyciąga z torebki telefon i mrużąc oczy wstukuje numer.

- Stasieńku, znalazłam - szczebiocze, przysłaniając jedną ręką usta żeby nikt jej wypatrzonego skarbu nie wykupił. - Tak, taka jak u Jurka... ja też się cieszę. Za pół godzinki będę w domu. Pa, Stasieńku!

Dochodzi jej kolej i wszyscy wpatrują się w jej usta, co powie. Polędwica huzarska, czy dębowa - którą należy natychmiast dopisać do listy zakupów?

- Pani pozwoli trzy metry siatki masarskiej.

Chyba jeszcze zdążą. ;)

27 komentarzy:

  1. A kiedyś jelita do kiełbas przywoziło się zza granicy albo zdobywało po znajomości w zakładach mięsnych...

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha! Takiż łup! Tylko pogratulować pannie ;))

    A u mnie rolada już przez Najlepszą upieczona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do pięt Wam nie dorastam :( Ja dopiero rodzinkę pouczam, że się mięsa w "supamaka" nie kupuje tylko u małego rzeźnika, co wie, co poprzedniego dnia żyło jeszcze... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie ...Dziecina w drodze, a my...o chabaninie - nic dodać, nic ująć...
    Jedno zdanie... - dziękuję za nie, za Twoją wrażliwość, Antoni:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No pewnie, sam pamiętam, Grażynko, jak od nas sznurek do snopowiązałek jechał do Ruskich, a potem wracał szmuglowany razem z jelitami. Oni z tych jelit struny robili ;)

    Zemfi, Pałąkowa panną nie jest, oj, nie jest! Jeszcze jak nie jest. Roladę zapodawaj na blogu, ale już! A może już podałaś, tylko ja ostatnio nie mam czasu na miłą lekturę?

    Muscat, bez skromności niepotrzebnej proszę ;) Witam serdecznie, kłaniam pięknie i w stakańczyki polewam z memiskiem niewklęsłym.

    Ewelajna, bo ja sie jeże :D A wrażliwość największą ja mam jak dupą na piecu nagrzanym usiądę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziecina... tak tak! Racja nie zapominajmy o dziecinie (a ja jużem pomyślała, że Antonio to potomka się spodziewa, oj głupia ja! ;))

    Rolady jeszcze nie było, czekam na zapodanie instrukcyi zwanej recepturą, zwaną też przepisem na zrobienie. Ale powiem jedno już na wstępie - rolada w deseczkę jest. Smaczna - w sensie. Antoniemu by smakowała i podpasowała do tej śliwowincyi. Jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziecina, Dziecina, a któżby. A rolada cielęca wszelako? Czy kurzęca azaliż? (No masz, i znoweś o mięsie).

    OdpowiedzUsuń
  8. Mięsna - to napewno haha! Nie wiem - nie znam się. Jak podpytam, to wszystek wyśpiewam jak skowronek nad łąką.

    OdpowiedzUsuń
  9. Najważniejsze, że nie z pokrzywy. Chociaż n ie pamiętam gdzie, ale widziałem fajową roladę z sera i świeżego szpinaku.

    OdpowiedzUsuń
  10. A co? Nie lubisz się z pokrzywą? Zaręczam, że risotto z rzeczoną smakuje dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A zupa jaka pyszna! Myslałem, że Ty nie lubisz... ;) Rizotta nie jadłem, ale zupy z młodych wiosennych listków, z grzankami, jestem fanem.

    OdpowiedzUsuń
  12. A tak! Zupocha też! Sie gotowało i sie jadło. Tylko na czipsy już nie zdążyłam z sezonem ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja panno! Robisz se ze mnie niecnie jajca? Czipsy? :D Dajesz, dajesz! Bo u mnie na glebie nad Narwią ekologicznej pokrzywy w bród, a wiosny tylko patrzeć, i wnet się zazielenią łany dorodnej Urtiki L.

    OdpowiedzUsuń
  14. Niech sobie Antoni zapisze w kajecie, że urtikowe czipsy to prosta sprawa jest - robi Antoni ciasto jak na ten przykład do schaboszczaka, obłapia tym urtikowe liście i smaży na olejowej głębinie. I wsio.

    OdpowiedzUsuń
  15. Aha! Ja tak jak i Pałąkowa - już nie panna ;)P

    OdpowiedzUsuń
  16. Aaa, to przepraszam najmocniej, by nie rzec: wylewnie momen momen, i gratuluję najserdeczniej, szczęścia i długotrwałego, jak to mówią pożycia, winszując.

    O cie florianek, to tak się z urtiką rozprawiać? W jaja i do gazu? O, będą żniwa, a litości ni w ząbek!

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiem, czy jest czego gratulować ;)P Bo ja ani nie panna, ani mężatka. I nawet nie wdowa.

    Nie do gazu! No co też Antoni! Na głębię na patelni. Najlepiej gorącą. Oleistą na dodatek.

    OdpowiedzUsuń
  18. No toż ja tak i rozumiem, że na oleistą. Ale na gazie, czy nie tak, co? Skróciłem myśl, bo opuszek wskazującego palca, co ja nim po klawiszkach tu plumkam, pobolewa mnie, gdyż pomagałem ja Szuwaśce, naszemu sołtysowi, pisma do Unii gniewne słać. Wyobrażasz sobie, moja panno niepanno, że żydują kaski na podniesienie naszego poziomu gospodarskiego? Uż, rowerowe nasienie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Na gazie, na gazie! Wszak po to ją Antoni ma. Tośmy już się zrozumieli. Uf!

    Ja tam do rowerowych nic nie mam, wręcz przeciwnie. Ale jak dusigrosze to niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak cykliści, to i ja chwalić będę.

    No właśnie: te, panie, molierowe skąpiradła trafiają się, czort.

    OdpowiedzUsuń
  21. Sie Antoni tak nie gorączkuje ani nie wzdryga - lepiej niechaj stakańczyki wyjmie alboco?

    OdpowiedzUsuń
  22. Toż polano! A właśnie, do pieca dołożyć miałem ;) Mam ja duszonego indyka z marchwią, oliwkami i kukurydzą. Na zielonej oliwie, hem. Proszę, proszę.

    OdpowiedzUsuń
  23. Kaj to Antoni wytrzsnął tę zieloną, hę?

    A z indykiem to i ja sobie pogadam - jutro, czyli dziś. Pasztet się kroi, ale najpierw się upiecze ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. O masz tobie, po drewka poszłem i przysłem na pienieczku. Zieloną dowieźli do gieesu zeszłej środy. Mówią, że dobrze na rdzę ona robi, to kupiłem i użyłem do indyka, bo patelnia czegoś podrdzewiała.

    OdpowiedzUsuń
  25. Radosnych, białych, niezapomnianych świąt ! zdrowia i pomyślności!

    OdpowiedzUsuń
  26. Antoni, niech i Tobie - w Tobie ta Dziecina się urodzi. Niech spełni Ci się wszystko co spełnić sie ma i powinno. Spokoju i rodzinności serdecznej. Wszystkiego najpiękniejszego na to Boże Narodzenie:)

    OdpowiedzUsuń
  27. A dziękuję Wam, dziękuję, duszki wy moje! Dobre macie serducha i tyle. Świąteczna pleciuga ode mnie dla Was będzie o skoroświcie, bo nie chciałem uprzedzać faktów ;)

    OdpowiedzUsuń