niedziela, 3 października 2010

Nie kłóćmy się! Pekaesy chodzą!

- Bo po co te wszystkie pierepałki, że ludziska kłótliwe silnie bywają - perorował Ancioszko Stanisław znad szklanki maciaszczykowego kalwadosu. - Jako to, że sołtys Szuwaśko nowiuśkie gumofilcy Baciuka na żerdki na wylot nadział. Albo że Radziulis Czesław paragona od lat w gieesie uregulować nie zamiaruje. A na co to tak nerwować się, a? Toż jak sąsiady żyjmy, albo jak te, jak dla nich, surokatki!

- Albo polećmy balonem! - zagdybał błogo stary Pałąk energicznie wachlując się złożonymi kartonami po winie aby jeszcze z papieru oprocentować się choć ciut.

Balonem jednakowoż nie polatał, gdyż ślubna jego, Pałąk Halina, akuratnie z naręczem hyzopu w podskokach przebiegała naszą wioskową szutrówką, oganiając się rózeczką od baciukowej Burej. Z tyłu tak więcej się oganiała, ponieważ Bura wolała zaplecze, ataku frontalnego unikając z obawy przed kopem. Taa... Do Pałąkowej od przodu to podchodzi tylko ksiądz proboszcz kiedy komunię rozdaje. I dziecki, ale jedynie jak matka nie burczy. Ruchów stochastycznych nie przewidzisz.

Kiedy Pałąkowa mijała klubokawiarnię, zobaczyła przez okno starego. Jadowitym "paszła won" zakończyła przekomarzanki z psem, który z lekka rozbiegany wzrok Pałąkowej odebrał jako życzliwą zachętę do ukrycia się w celu zachowania życia i sierści. Pochyliła się (Pałąkowa) i na czworaka podkradła do lokalu, łypiąc co i rusz, czy nie została odkryta. Nu, gdyby nie hyzop, to my byśmy myśleli, że świni kartochli taczają.

Kościelny Koszelewski pierwszy ją wypatrzył i zaczął dawać przyjacielowi znaki ażeby ukrył się pod stołem. A że on, stary Pałąk znaczy się, tego nie widział? W końcu już wszyscy, którzy siedzieliśmy przy stole, machaliśmy do niego, ale on uznawał, że to toasty są i nie ociągał się ich spełniać. Musi on tymi balonami silnie rozwojażony był. Może dla niego Monika Belućki przypomniała się?  Kto jego wie... Ale też my wszyscy popłynęliśmy, gdyż nasza wioskowa biznesłumen prohibicję dla męża ogłosiła, a nam kazała pilnować jego.

Pałąkowa podeszła do stolika, w międzyczasie wywracając dwa krzesła i strącając miskę z barszczem, którym zajadał się właśnie Pietrucha Anatol, bo ona, rozumiecie, nie za bardzo koordynuje się, następnie rzuciła naręcze hyzopu na blat, potarła bolące biedro i zniesmaczona spojrzała w szczere, letko zamglone oparami, oczy ojca Anatolka, Ciunieczki, Witoldzika, i pozostałych dwunastorga dziecków.

- Idę do domu? - zaciekawił się stary Pałąk.

- I to jeszcze jak! - syknęła Pałąkowa, domyślając się, że parnik nie nastawiony, kurkom nie zadane, a dzieciarnia znów w bobowych zagonach robi korridę z cielakami.

- Raczej prędziutko - nasz kompan był wyraźnie dumny ze swojej przenikliwości.

- Pokoju to u nich w izbie dzisiaj nie będzie, dla mnie zdaje się - zabałbotał Ancioszko Stanisław, regulując zawartość szklanki ażeby nie wylewała się zanadto.

Wszyscyśmy się zgodzili, przepili.

- Balonem? A na co balonem, czort? - dociekał Radziulis Czesław, wpatrując się przez okno w mrok za odchodzącymi Pałąkami i Burą. - A co to, pekaesy nie chodzą?

14 komentarzy:

  1. A jak Palakowa Tosku "stochastycznie" tak darla ten hyzop to moze sie jakiego rdestu jej nadarlo przez pomylke - niech uwaza teraz biedula z tym nacieraniem :D

    PS. Czy to dzisiaj po raz pierwszy imie palakow mucki poznajemy? Piekne :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech...Monika... to znaczy chciałem powiedzieć ech... balonem!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak balonem nie można, to i pekaes dobry !

    OdpowiedzUsuń
  4. Siła perswazji a raczej sugestii u Pałąkowej - podziwu godna:D
    Nauki mnie u niej brać tylko;)

    OdpowiedzUsuń
  5. na co jej ten hyzop, tak sie zastanawiam, no i chlop tak wielce przenikliwy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pałąk pantoflarz, a Pałąkowa gadzina przebiegła, jak to go podeszła :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Coraz bardziej lubię te Pałąkową rodzinę! Błogi Pałąk i Pałąkowa na oślep waląca, to że przeciwieństwa się przyciągają, tak? :)
    A cóż ona, ta Pałąkowa, z hyzopu warzy, Antoni? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Antoni, ale Pałąk chyba z radością do tego domu..., prawda? Nie każdy ma żonę co to nim się aż tak interesuje;)
    Poza tym ten sąsiad Twój to romantyczna dusza... balonem...

    OdpowiedzUsuń
  9. Buruu, nie, tam była tylko suka Baciuka :) A że rdest mógł tam być, to i prawda. Żeb ona tylko nalewki z tego nie robiła!

    Gutku, chodziło dla Ciebie o Monikę, o balony, czy o balony Mo... A, już nic :D

    Cóż, Grazynko, ludzie różne zachciewajki mają, czy nie tak, co?

    Dikejko, mnie to nie przestaje dziwić, jak ta kobiecina zmienia się. Przyjdzie pod płot pogadać, to jakby dwa do dwóch nie dodawała, ale jak przyjdzie porządek ze starym zrobić, to lepiej się gdzieś schować i przeczekać.

    Olu, na co dla niej ten hyzop, to ja nie wiem. MAm nadzieję, że do kateringowych zestawów ona jego nie bedzie dodawać. Bo to wiadomo, czy nie trujące to...

    Oohoho, Magento, ta Pałąkowa to iście cicha woda jest. A jak na nią łoś kłusował! Toż nie było czego ze zwierzaka zbierać jak ona jego kanką w łeb pizgła! A przyjdziesz do niej na hierbatkię z elektrycznością, to zanim zrobi, ze dwa siniaki se nabije albo i spustoszenie w środkach trwałych wykona. No nie rozbierzesz. To znaczy nie pojmiesz, choć i rozbierać lepiej nie, bo stary Pałąk zajzdrosny silnie, a w ręcach krzepki.

    Wiesz, Moniko, jak stary Pałąk Pałąkową brał, to ona cichuteńka jako ta myszka w sionce była. Ona później wyrobiła się, czort, a najwięcej jak światowości zaznała, znakiem mówiąc jak swoją firmę kateringową założyła. Więcej w Gliniewicach bywająca, to i ta, asercyjność dla niej urosła ;)

    Ewelajno, czy romantyczna... On taki więcej nieskomplikowany jest, to czy on romantyczny jest, to ja tego nie wiem. A może dla niego nie o takie balony do latania rozchodziło się? Tego... Może on o takich szklannych, ze śliwowincją dumał?

    OdpowiedzUsuń
  10. Antoni, tzn.że dowiemy się tego w kolejnym Twoim poście...
    :)
    Dobrego dumania i wydumania nieskomplikowanego dla prostych ludzi:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Widze, ze Ewelajna strasznie niecierpiliwie czeka jak sie historia potoczy dalej :D i nie Ona jedna :)

    Tosku, zdaje sie, ze Palakowa wie co robi, hyzop od wiekow uwazany jest za lekarstwo:
    http://makagigi.blogspot.com/2007/10/zaatar.html
    zerknij tam na taki link:
    http://wydawnictwo.ar.lublin.pl/annales/Veterinaria/2006/annales_2006_vet_art_01.PDF
    tylko z czego ona bedzi ePalaka leczyc to ja juz nie wnikam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Czesław Radziulis11 października 2010 11:40

    No i się wydało...paragon niepłacony.. A co ja i tam kupuje, chleb tylko, toż wszystko co do życia trzeba u Maciaszczyka jest..no i u Antoniego, sąsiad przecież ;)echh trzeba się za wykopki wziąć,kasztankę zaprząc i na targ z ziemniakiem jechać...

    OdpowiedzUsuń
  13. Zeby z Czeslawem nie okazalo sie tak jak z kierowca autobusu 1 kwietnia :D

    OdpowiedzUsuń
  14. A, dziękuję, Ewelajno, dziękuję. Podumam ;)

    Buruu, ja też za bardzo wnikać nie chcę, ich wewnętrzne sprawy to są ;)

    Kartochli, Czesławie, należy się do Maciaszczyka kontraktować aby przysparzać konkurencyjności dla państwowego monopolu państwowego, ot co!

    Ale że co, Buruusiu? Że jego podsiada ktoś? Uż, ty Baciuku jeden, ty, swołocz hebelkiem ciosana!

    OdpowiedzUsuń