sobota, 18 grudnia 2010

O Baciuku, co grał zucha, czyli Stefek Burczymucha w wersji niezbyt abstynenckiej

O większego trudno zucha,
jak był Wacuś, syn Baciuka.
Czego on nie wygadywał!
W jakich krajach nie przebywał!
w jakim porsche ma kolorze,
ile skwarek na raz zmoże,
w których restauracjach jadał,
o czym z prezydentem gadał...
I jak wraził raz kozika
w żebra chłopa, co mu fikał.
Jakby tego było mało,
rozpowiadał, jak udało
mu się zrobić czołg z łazika,
Z tego czołgu ubił dzika,
trzy bażanty, dwa borsuki
i zajęcy cztery sztuki.
Mówił po wsi: Chłopy moje,
i teściowej ja dostoję!
Nawet, gdyby było trzeba,
bym podrzucił ją do nieba
żeby więcej nie skrzeczała.
Krzepkim niby wół bez mała!
Co mówicie? Dwa kwintale?
Bym się nie zasapał wcale!
Raz-dwa na garb bym zarzucił,
jeszcze przy tym bym se nucił.
(Trzeba wiedzieć wam, chłopaki,
żem jest bas nie byle jaki.)

Taki był wymowny Wacuś:
jaki chwat on, jaki pracuś!
Jednak przyszła na Matyska...
nie, nie myszka, tylko kryska.

Raz siedzieliśmy na schodkach
sącząc bimber na wysłodkach.
Wacuś szedł, no i miał pecha,
bowiem krzywo się uśmiechał.
Rzekł mu sołtys: chodź, kruszyno,
mamy flaszkę oraz wino.
Bierz gąsiorka i pij duszkiem,
wnet zakąsisz chleba kruszkiem.
Tą metodą się dowiemy,
czy nie walisz nam tu ściemy.
Bo sam wszak wiesz: kiedy ciało
silne, wtenczas by się zdało
by się głowa nie kiwała
kiedy pęknie butla mała.

Upił deczko. Po stakanie
patrzym, co się z czortem stanie.
Nie powiedział nic. Zmiarkował,
że w przechwałkach przeholował.
Drugiej szklanki już nie dopił.
W dali mętny wzrok zatopił,
jął się kiwać i gaworzyć.
Trzeba było mu otworzyć
wino marki „Chuch sierściucha”
żeby spiryt się przepłukał.

Morał będzie, więc uważać,
bym nie musiał się powtarzać:
Na nic na swą cześć peany
kiedy łeb nie trenowany.

8 komentarzy:

  1. Bo łeb trzeba wciąż trenować
    By się nie skompromitować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To się Kum wygłówkował. Rymy najprzedniejsze, rzec by można.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trza się ciągle doskonalić,
    by berety nie zawalić.
    (przedwcześnie, bo w końcu po co pić, jakby nic to nie dawało...).
    Pozdrowionka - Marzynia, z adwentową przerwą w treningu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, zaległości komentarzowe chyba nadrobione. Gdybym się nie lenił, to bym ich nie miał. Hehe, Grażynko, święte słowa. Kiedy słaba głowa, poruta gotowa. Wszyscy siedzą i pytają, czy będziemy coś pić, czy tylko poprzyglądamy się na siebie, a człowiek nie wie, na jakim świecie żyje jak nie potrenuje przed zawodami ;)

    Zemfi, ot, taka częstochowa ;) Malowałem se pokój i jakoś tak samo się wymyśliło :)

    Mamamarzyniu, bo w treningu też trzeba umiar mieć. Człowiek się przetrenuje i zakwasy gotowe ;) Przerwa w treningach jak najbardziej godna szacunku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lepsze niż oryginał, bo dla dorosłych! (Jako dzieciak uwielbiałam Stefka Burczymuchę)

    OdpowiedzUsuń
  6. A lepienie uszek już trenujesz na Wigilię? :) serdeczne życzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Empiria górą:-) Ojoj, trzeba trenować żeby się nie zdemaskować:-)))

    OdpowiedzUsuń