środa, 10 czerwca 2009

Epistołolografia zastosowana














Opowiem ja dziś dla was, kochanieńkie robaczki wy moje, o ślachetnej sztuce epistołolograficznej. O pisaniu listów znaczy się, i nie pytajcie mnie, kto taką nazwę durnowatą wymyślił. Jedno wiem: mało nie wypił. O tym, że ślachetna ona, to dla mnie powiedział Koszelewski, kościelny nasz. Znacie chyba? Nu, śpiewać to on nie umie. Najgorzej, że lubi.

A chcę ja wam o tym napisać, strzymielki ulubione, bo sołtys nasz, Szuwaśko Grzegorz, promoncję gminną zrobił, internata wszem i wobec zapodając. Drogą radiową on rozchodzi się. Tak po prawdzie, to firma taka jedna promoncję miała, nie nasz sołtys. Nie powiem ja, co to za jedni, bo litra gazu do mojej nowiuśkiej kuchenki emailowanej odmówili. Nie ma gazu, nie ma informacji. Wiecie, z duchem czasu, jak to mówią, trzeba iść. Markieting, psia jego mać.

Mówię ja wam o tym dlatego też, żeby wyście wiedzieli, że nie tylko Cyceron, Delfin Potocki, Franciszek Kawka i Jan Iii do Marysieńki pisali. My, proste chłopy, dzięki dopuszczeniu fal internatowych na naszą niniwę, zaczęli do siebie epistołolografować. Ot, co porobiło się. Normalnie jak kto co chciał, to butelkę brał, szmatą zatkał żeb nie popuścić, szedł do płota i gadał co tam na języku miał. Teraz my nowoczesne zrobiliśmy się i emaliujemy do siebie. "Pole kosodrzewiną zarasta", "Rzećka dla mnie nie udała się". Nu, jak żyć. (O żywot mnie rozchodzi się, nie o dupę.) Na gulu my chodzim, niedopite, bo nic, tylko emaliowanie idzie w miejsce rozgoworów przy szklance czego dobrego.

Jak jest, tak jest. Nie chcę ja wam, duszyczki ulubione, czasu zabierać rozwodząc się zanadto, i po próżnicy jęzora strzępić. Zaczęli my korespondencję uskuteczniać, no i dobrze. Zapodam ja wam teraz, żuczki, co my do siebie z Radziulisem Czesławem pisali. Żeby wiedzieliście, o czym ja tu do was rozprawiam. Okoliczność wzniosła była, bo dwie niedziele nazad Pałąkowa imieniny swoje miała. Zapomnieli my o nich, bo to, czort, podorywki, jałówek inseminancja, a do tego to zawsze ciepełko już było jak Pałąkowa przyjęcie wydawała. W ogrodzie my siedzieli, kartofli z mlekiem zsiadłym zapijali barbeluchą, komary cięli... Latoś Pan Bóg najwyraźniej inne zajęcie miał - zamróz w maju chwytał, to i my rozregulowaliśmy się. Nu, poczytajcie, skoroście łaskawi.
























Czyprak do Radziulisa
Pochwalony. Jak ja już dla Ciebie pisał, Czesławie, nasza wioska duża nie jest, ale piękna, aż strach, sam wiesz. Ale nie jedź Ty przez centrum, bo ekologi nieustannie na placu wioskowym nudzą się, i pakietują. Jak Ty już do rogatek dojedziesz, tak ty zaodraz w lewo uderzaj, przy bakutilu i kupie zwalonych traktorowych opon. Potem wedle trzech brzózek na kominy roszarni kieruj się. A jak Ty zobaczysz takie ulicę, jak ta tutaj, to Ty już całkiem niedaleko od mojej chałupy będziesz. Idź na zapach maciaszczykowej śliwowincji. Nowy zapas ja kupił, czego i Tobie życzę.



Radziulis do Czypraka
Allejua Antoni. Ot i piekan wioska nasza. A i smiena Twojha zdjecia piekne robi. Ja pamietam jak Ty kijanki na gumnie zdjecia robił. Wtedy jak my Naciszczykowy wypusk probowali... OO to ho o w telwiziji takich obrazkow niepokazujooo. A i teraz Tobie zdjecie pieknie wyszlo. Ja i swojej kasztance pokazywał.. grzywo rzucala i obroku nie chciala.. taka wpatrzona byla.. OO jak żywina docenia to i czlowiek musi!! A tam na górze w okienku to nie nasz Lusia do spania przygotowuje si?

Pochwalony,
Czesław



Czyprak do Radziulisa
A Lucyna, Lucyna, a któżby. Ale widzę ja, Czesławie, że musi Ty dla Kazimiery wychodne dziś dał. Kazia korekty należytej nie wykonała, to i Ty błędów literowych w korenspondencji narobił, olaboga. Z kasztanką Ty musi zagadał się w stajni, czort... Ja dla Ciebie jutro maciaszczykowej śliwowincji naleję do szklanki, dla Ciebie zaodraz sprawność w palcach powróci.

Z Blogiem, Czesławie. Nie siedź na betonie, bo wilka złapiesz.



Radziulis do Czypraka
Oj Antoni, narobił ja literówek bo kasztanke do domu ciągnął ja za postronek i palce mnie boleli od tego. Znarowiła się mnie ona ostatnio i do domu ja prowadzać ją muszę. I jeszcze dopilnować co by obroku
zeżarła. Takie jakieś dziwne rzeczy w tej naszej wiosce... Jakby kosmity ją zaczarowali???
Trzeba do Maciaszczyka po lekarstwo uderzyć.. bo mi kobyła zmarnieje....a i jufoludka postraszyć .. niech nam tu nie przylata!!! Nasza wioska!!!! Zielona nie będzie!!!
Alleluja
Czesław



Czyprak do Radziulisa
Ta Twoja kasztanka to narowista jest. Jak nic, ktoś jej szaleju zadaje. A lekarstwa to my dzisiaj zażyć możem z łyżki dwie. Jak Ty na to zapatrujesz się?

Tosiek



Radziulis do Czypraka
No Antoni, ja się zapatruje. To znaczy co ja do Pałąkowej kasztanko mam nie jechać, tylko gumiaki słomo przetre i przyjdę.. bez las. Musze tylko na wiewiórki uważać, bo sie ostatnio jakoś dzikie porobili.
Czesław



Czyprak do Radziulisa
To nie wiewiórki, Czesławie. Toż Ty na zimę gazetami i folią cynkową portki wypchał. Musi Ciebie te gazety uwierają, ja tak sobie myślę, a dla Ciebie wydaje się, że wiewiórki w dupę kąsają.

Furmanki nie bierz, kochanieńki. Jak ja wiem, to Ty dyszla nie naprawił. Kołatać bedzie i niebezpieczeństwo drogowe na szutrówce do Paździerzownicy gotowe. Może my by jakie mięso wypili, a? Może Pliszkę?



Radziulis do Czypraka
Ot i Ty racje masz Antoni. Nie darmo na sołtysa chciał Ty kandydydowac. Ja i by na Ciebie głosował! U Ciebie i rozum i pamięc a i rozwiązanie dobre znaleźć umiesz. Nie każden w naszej wiosce tak potrafi.
No i rację masz! Zajrzał ja w portki a tam gazety sie przetarli, toć cało zime nie zdejmował i ta folia po dupsku szoruje!! Ot czort nadał...
A to i moja kasztanka się ucieszy, obroku jej nasypie, tylko drzwi dobrze zaprzeć muszę bo do ogiera sąsiada rżeć będzie. Wiosna nu jego...Nawet muchi się pobudzili, z łapka przy piecu biegam bo mi kartofli na śniadanie wyjadajo.

A możem i Pliszkie.. i Papuge tez wypijem



Czyprak do Radziulisa
Na muchi sposób ja mam. Jak robię co w kuchni na gazie, wiesz, kuchenkę nowiuśką ja kupiłem emailowaną, drzwi do sławojki odmykam. Muchi lecą tamunej, a ja spokoju trochę mam. Ty to jeszcze kasztanke do chałupy wprowadzić możesz. Zdaje się mnie, że to takoż pomóc może. Muchi na kasztankie, a Ty wtranżalasz kartochli, aż miło.



Radziulis do Czypraka
Oj Antoni. U Ciebie zagroda nowoczesna. W Gliniewicach był.. to i światowo jest u niego. U mnie wychodek daleko za stodoło. Czasem jak ja się mleka z jabłkami i ogórkiem najem.. to i zdążyć ciężko. Portki to ja już w biegu opuszczam.. ot co. A Kasztanka moja to też kartofli lubi, najbardziej to ze skwarkami. Jak ja ją do chałupy wprowadze, to mnie wszystkie skwarki wyżre. I zsiadle mleko wypije...taka zaraza. Ja juz z nia gadał.. toć ja jej obroku nie wyżeram, a w specjalny kupuje zagraniczny.. z Białorusi, bo tam to koń od traktora silniejszy, a i moja kasztanka traktora, jak wiesz, z błota wyciągnie.
Oo to i tylko packa mnie się została...



Czyprak do Radziulisa
Oj, Czesławie, to Twoja kasztanka gorsza niż baba! Kartochli z omastą wyżera?! To już lepiej było kultywator nowy kupić. Konia musiał? Tyle dobrego, że w stajni zamkniesz i bez zwłoki do Maciaszczyka iść możesz, i nie każe Ci słomą gumofilc codziennie obcierać.

Widzę ja, Czesławie, że trzeba dla mnie sprzęt wziąć i do Ciebie udać się. Jest u mnie taki deodorant z muchą wymalowaną. Popsiukasz i w mig pusto się robi. Kasztankę w stajni zamkniem żeb nie oczadziała i demuchizację uskutecznimy. Mus tylko śliwowincji uprzednio łyknąć łyk słuszny, bo i człowiekowi w głowie zmącić się może na czczo.



Radziulis do Czypraka
Oj Antoni.. na Ciebie to zawsze liczyć można. Ale wiesz jak to dobry deodorant to może jego szkoda na muchi? Może w niedziele przed kościołem ja by pod pacho sie pstryknał? Oststniej niedzieli ksiadz mnie na zewnatrz kazał stac. No tak, bo ja i wody w misce nie zagrzał, a że od Kowaluka wracał, i do chaty klucza nie znalazł to i w oborze sie położył. A taki deodorant.. to by sprytny dla mnie był. Ot co!

A przyjdź Ty do mnie Antoni przyjdź. To może i my co wymyślim w obejściu mojem. Zasłonka mnie sie omskła z drąga.. to i chałupe cieżko teraz zawrzeć. Letniki gęby wsadzają, że niby.. jak to oni gadaj, fojklor. Jedenemu to i w gebe wlać chciałem, jak się z legowiska zerwałem. Rano niedziela, po 16, a ten mi tu fojklor i po oczach smieno błyska. A co ja kurna jestem.. i co to ten fojklor? Trzeba księdza proboszcza spytać, bo może oni mnie czarujo jakoś?? Zaraza z tymi miastowymi



Czyprak do Radziulisa
Fojklor to musi wtedy jest jak buraki późno wzejdą i liszka taka kosmata na nich najdzie. Ksiądz proboszcz może nie wiedzieć, bo on miastowy i na rolnictwie nic a nic nie zna się. A deodoranta ja dla Ciebie trochę zostawię. Przepiłujem my puszeczkę, bo on w puszeczce takiej blaszannej jest. Połówka dla Ciebie, połówka dla mnie, i damy radę. Ty go na muchi użyjesz, i jak odekolona po goleniu wiosennym. On nawet smakowy jest, tylko pamiętać trza żeb na czczo nie inputować, a najsamwpierw śliwowincji stakańczyk zażyć dla zdrowotności.



Radziulis do Czypraka
O widzisz Antoni.. to ja niepotrzebnie letnikom gębę chciał obić łopatą. A oni na liszki patrzyć chcieli.. a na liszke to oni mogo, byle mnie zasłonki ze sieni nie zdzierali!! I tak drąg obluzował się.. cholera.
Tak i jak Ty Antoni mówisz połówka dla mnie i połówka dla Ciebie.. ooo to ja rozumie, a i do Maciaszczyka musowo skoczyć. Ooo to musowo, i wiesiołka narwać, coby jego dla zdrowotności pożuć.

Ooo to ja obrządek w zagrodzie robię, makówek troszku natne, puste te makówki na lato sie porobili, tylko sukienki krótkie majo... ooo..a to i dobrze może i na stacje któro kasztanko podrzuce, no i bede ja bez las do Pałąkowej... co my sie namówili



Czyprak do Radziulisa
Nu, i ja takoż po obejściu pokręcę się, kurkom zadam, może popielę pomidory, bo zarośli, i do Pałąkowej zbierać się będę. Ale to jak już dodom wrócę, bo teraz ja traktorkiem na kolonię na pole przyjechałem kartofli doglądać. Jesienią samogonki planuję narobić na likarstwo na zimę. Jak Ty, Czesławie, chcesz, to ja po Ciebie zajechać mogę nazad wracawszy, i po drodze Maciaszczyka odwiedzić by my mogli. Może co nowego narobił? Słyszałem ja, że jabłka dla niego gnić zaczęli w piwniczce - tej, co zacier trzyma - i że on zamiarował przepędzić ich.

Wiesiołka ja już narwał w rowie popod Stelmachami. Ale gadzina w zęby lezie, tfu. To ja już wolę schaboszczaka z kapustą.



Radziulis do Czypraka
Witaj Antoni, to i pomysl u ciebie dobry. Ja się już z Ogierzakiem umówił, jak on z kolonii jechac bedzie ze swojo babo to mnie na skraju lasu zabrac ma. Ale moze Ty by i do mojej chałupy wczesniej zajrzał? To i do Maciaszczyka by zaszli, pokosztowali jakich nowości.. Chleb u mnie spleśniały jest, taki samo najlepszy, to my jego na kiju upiec możem, to i głodne nie pójdziem. Bo to nie wiadomo, czy wieczerzac będziem. A maciaszczykowych jabłek to mus spróbować. To może ja nazad do chałupy jadąc, zajade ja mojo kasztanko do niego?



Czyprak do Radziulisa
Zajechać możesz, nie zawadzi. A o której godzinie? Bo ja jak z pola wracać będę, zajechać muszę na targ po jakie bławatki dla Pałąkowej, żeb z pustymi ręcami nie leźć. Nu, ale co potem z furmanką Ty robić zamiarujesz? Na środku szutrówki do Gliniewic nie ostawisz wszak, bo Ci się kasztanka ochwaci.

A i otwieraj okienko jak ja do Ciebie w rynnę stukam lemieszkiem.



Radziulis do Czypraka
O zaraz ja do okienka Antoni pójde. Bo na polu makowym ja tera siedze i sierpem tne ja tu.



Czyprak do Radziulisa
A nie mówił ja dla Ciebie, że kosę pożyczyć mogę? Było swojej Szuwaśce nie oddawać, a Ty nasadził się na jego fufajkę na watolinie jak szczerbaty na suchary. Sierpem rznąć ciężko, człek się zmęczy i pić się potem chce.

Tak Ty jedź do mojej chałupy, a gdyby przyjechał Ty wcześniej, rumianku sobie naparz albo lipy. Zgarniem my co trzeba i pojedziem po chabry dla Pałąkowej.



No dobra, trochę długo wyszło. A ten Jan Iii to myślicie, że do swojej smsy słał? Tak, czy siak, lawenda kwitnie tak:

2 komentarze:

  1. No Antoni, dawno ja tu nie zglądał, a widze moc nowości u Ciebie sie porobiło.
    A tak u mnie to samo...żniwa powoli kończe. Teraz padało tylko mocno to i z domu nie wychodził za dnia, noco jakoś mniej mokne nie wiedzieć czemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. A Ty powały gliną nie uszczelniał? W maju jakoś to było, jak Ty zamotany chodził i dla Ciebie glina się wysypywała się z kieszenia. Może jak uszczelnił, to i nie mokniesz noco, bo z dachu nie kapie.

    Ja żniwować nie zaczął jeszcze. Kosa dla mnie pękła, a traktorka szkoduję, bo coś on marnie chełcha. Musi bizona ja najmę, ale nie teraz jeszcze, bo u mnie kłosy niedojrzałe. Za mało gnojówką podlewał ja musi.

    OdpowiedzUsuń