— Napijem się jeszcze, Tolku, co nie? Panie starszy, tego ten, jeszcze raz to samo trzy razy dla dwióch!
— Co tak milczysz że bałboczesz pod nosem, Anatoleńku?
— A, dumam sobie.
— Dumasz, a jakbyś mruczał.
— Bo, rozumiesz, se sam ze sobą gadam se.
— Aha. I co?
— Bo ja wiem, nie rozumiem zbyt wiele.
— To kto ma rozumieć, czort?
— Jakoś dykcyjność dla mnie siada, jejbohu.
— Ja to ze sobą rozmawiam głośno, ponieważ słabo słyszę.
— A, głośno żeby zrozumieć?
— No toż właśnie. Ale też nie zawsze przyczajam, gdyż zazwyczaj jakoś tak plotę bez tołku.
— I dla mnie zdarza się, nie powiem. Ale jak ty pojmujesz, co gadasz, kiedy nie słyszysz?
— Nauczyłem się czytać z ruchu ust.
piątek, 17 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dobre. To ci tekscik prima sort wyszedł.
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy - czesto się tak czuje jak Anatolek.
pozdrawiam
To poznawanie z ruchu ust, to świetny patent . Wypróbuję, jak mnie dzieci będą zagłuszać :)
OdpowiedzUsuńoj znam to... tylko nie umiem z ruchu ust czytać... :(
OdpowiedzUsuńAntoooooooś, podkradnę se "dykcyjność", co? :D
OdpowiedzUsuńDobre!!! :)
OdpowiedzUsuńBareyo, ja też ;)
OdpowiedzUsuńGrażka, zatyczki do uszu i problem z głowy :)
Gutku, może jakieś kursy są? Ja bym się na taki zapisał, może bym sam siebie zrozumiał? :)
Dikejko, bierz dykcyjność jak swoją! I niech Ci dobrze służy!
Ojcze Dyrektorze, dzięki!