środa, 7 września 2011

Nadmorskie remamentowe reminisencje


















Człapałem plażą. Jak to nad morzem: piach, piach, potem woda, a pod wodą piach. Żeby to Wiechosławski Fryderyk widział! Wiecie, ten, który piasek popod Kaźmirówką kopie. U nas nabiedzić się trzeba ażeby kilka groszy zarobić, a tu proszę, odłogiem leży, tylko na taczki brać i do byłego pegieeru w Lutosławkach, gdzie teraz wytwórnia majonezu i cementu znajduje się, kontraktować. Ale nie o tym ja.

1 Spacerowałem po plaży i jakoś przez figle zdarzyło się, że trochę piachu dla mnie do gumiaków nabrało się. Cholewki u mnie szerokie, szpanierskie więcej, model Young Fircyk z wyłogami, to i trochę nazbierało się. Usiadłem na pieńku, co się potem nie za żywą mewą pokazał, i dawaj gumiaki zzuwać i onuce odkutywać. Tak se myślę, może ta mewa dopiero wtedy kipła?

Odkutuję, odkutuję — na tydzień pojechałem, to i dobrze zakutałem — i wzrok mój bławatkowy (tyle że amarantowy więcej) padł na napisa na przyplażowej klubokawiarni. „Black pearl” tam stało. Nie powiem, zadumałem się, aż dopiero onuce przywołały mnie do świadomości. Dla omdlonych amoniak, dla zamyślonych onuce.

Pomyślałem ja sobie wtenczas, mikołajki wy moje chronione, że co komu szkodziło nazwać szynk „Czarna Perła”, bo „pearl”, jak wy pewnikiem wiecie, poliglotami będąc, perłę oznacza. Ładnie, sugestywnie, i gdyby nie odpryskliwy wygląd zewnętrzny, może i zajść by się chciało. Ale nie, po innostrannemu trzeba, choć czasy dewizowych gości minęły razem z wiodącą rolą partii. A spróbujcie wymówić tę nazwę z brytyjskim akcentem. Toż jakby się komu zbierało po zbyt obfitej uczcie! Takie to apetyczne klientelę do gospody zapraszać odgłosami z kibla? Świat durnieje, czort.

2 Zaszedłem do Bookarni w Sopocie. Cholera wie, czy to księgarnia, czy kawiarnia. Takie cudo, że i poczytasz, i popijesz. A tak, tak, piwo i wino też jest, a sernik pyszny taki, że niech się schowa bufetowa Danuta z przyległościami. Możesz wziąć każdą książkę, poczytać przy khemkhem kawie, odłożyć byle gdzie albo kupić.

No ale czegoś niezdecydowany byłem i tak łaziłem gmerając po półkach, aż jednemu takiemu siwemu okulary fufajką strąciłem. Na nic zdecydować się nie mogłem, weźcie i ubijcie. Na koniec myślę: na chybił-trafił polecę, byle poudawać, że literki składam solidnie, ażeby te szkolone letniki nie pomyślały, że niegramotny jaki w czapce uszatce trafił się. No to zamkłem oczy, wylosowałem.

„Poradnik hipochondryka”. Psia matula w mordę kopana, pięknie.

3 Zwiedzałem Sopot. Niemieckie emerytki zameldowane w Grand Hotelu szczerzyły do mnie zęby bielsze, niż nowy kibel w klubokawiarni. Wpierw odszczerzałem się, ale zmitygowałem się, że nie ma czym, ale to dopiero jak ujrzałem popłoch w ich oczach.

Jeszcze później pomyślałem, że one nie śmiały się do mnie, ale chciały pochwalić się porcelanowym uzębieniem. Czort, świat durnieje.

8 komentarzy:

  1. Teraz takie triendy jest, ze trzeba miec sztuczny biust, sztuczny usmiech i sztucznych znajomych na fejsbuku. Dobrze, ze Antoni swiat zwiedza naocznie, bo zaleglosci by narobil na za rok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zdążyłam pod poprzednim postem to teraz - serdeczne gratulacje za zajęcie miejsca na podium. Tony, Ty masz wspaniałą wyobraźnię:)))
    Co dziś.. Poradnik hipochondryka *-* :) Ojjj! Mówią, że jak kto ma szczęście to mu się w Dzień Walki z Depresją autobiografia Alana Aldy przypadkowo otworzy na opisie śmierci szczeniaka. Ot los...
    Pozdrawiam i uciekam na poszukiwanie szpanerskich gumiaków. Precz z celebryckimi Hunterami!!! Most wanted - Young Fircyk z wyłogami. O!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. naprawdę nie dało się tej mewy odratować? Antoni próbował oddychania usta-usta, znaczy się usta-dziób? Może ona tylko tak przymdlała na chwilę, co?

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja byłam tak odważna, ze w tym roku w morzu popływałam sobie ! Trzeba było zdjąć nie tylko gumiaki ale i fufajkę i popluskać z falami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i znowuż trza walonki zezuć, bom se popuściła po łystach!
    Proteze se wyglancuj prozom albo (jeśliś zużył na nadkwasote) popiołem (najlepszy ze starej brzozowej mietły z pryńciów) i znowuż bedziesz szpanował :-)
    całuski od Mamci

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak szpanerskie to pewnie HUNTERY Cooo? :D Cała WarszaFka w nich chodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam morze i za dwa tygodnie właśnie się wybieram na Pomorze. Plaża, mewy, spacery - dobre warunki do odpoczynku, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za komentarze i gratulacje. Jakoś mi nie idzie ani pisanie, ani odpisywanie, wybaczcie więc, że tak niespersalizo... czekajcie, jakże to kościelny Koszelewski nazywał?

    Polko, jakie huntery! Normalne, stomile!

    Mamamamarzyniu, Ty nie popuszczaj cięgiem, ino napaździerzaj, aby do tego wychodka! Straty w dobytku byndom, psiekrwie!

    OdpowiedzUsuń