sobota, 20 lutego 2010
Śniadaanieee!
No to tak: żeby zrobić akuratne śniadanie, weźnijcie parówki podgotowane w parniku, buraczki zalane oliwą i cytryną z czosnkiem i szczypiorkiem, śledzia w oleju z cybulą, paprykę, trochę bigosu, salcesonu, flaków i słoniny jeśli ma was wizytować sołtys. Na to nałóżcie keczupu i śmietany oraz polejcie stopionym szmalcem. Wymieszajcie we wiadrze albo w dzieży. Ćwiartka chleba, ćwiartka czego dobrego i macie śniadanko jak ta lala. „Smacznego” nie powiem, bo to by w tej sytuacji zabrzmiało nieszczerze, ale za to robota na karczowisku teraz dla was niestraszna. A obujcie się dobrze, bo roztopy. Z koszelewskim pozdrowieniem. Idę, bo widzę przez okieneczko, że Szuwaśko do mnie lezie przez zaspy, a z gumiaków dla niego szyjki butelczane sterczą. Jak ja jego znam, umartwiać się przy poście będziem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A zasmażka? :)
OdpowiedzUsuńAngielskie śniadania potrafią zwalić z nóg kaloriami ale po twoim chyba pole można orać zupełnie bez traktora. Czasami, szczególnie po jakiejś zakrapianej imprezie lubię takie kulinarne bomby. Ale na to trzeba mięć i wątrobę niezłej jakości. pozdrawiam Dobrodzieja
OdpowiedzUsuńAntoni - po takim śniadaniu to usiądę i w 3 dni bez przerwy napiszę nam nie jakieś mizerne Short Communication a porządne Review.:D
OdpowiedzUsuńJuż przy bigosie letką cofkę poczułam, a później było coraz gorzej;)
OdpowiedzUsuńMIĘTY na ten tychmiast mi trza;) albo chociaż ćwiartki czego dobrago:D
Cóż.... niezłe śniadanko....
OdpowiedzUsuńMyśle, że po takim sniadanku to ...
Matko, cwiartka to byloby za mało na splukanie tego wszystkiego :)
Ale , żeby w polu wydajniej pracowac, to myśle, że jest jak najbardziej OK :))
Jantoś: i zasmażka!, duuużo zasmażki na wierzch!!!
OdpowiedzUsuńHa, prawie, jak moja dzisiejsza kolacja dla dawno nie widzianego gościa. Był bigos, biała kiełbasa i parówki, wędliny na zimno i cztery sałatki. Ja byłam ostrożna, ale panowie nie żałowali sobie jadła i napitków... Mnie Antoni nie zaskoczysz :)
OdpowiedzUsuńAnonimie, Mamamarzyniu, zasmażka nie. Z zasmażką byłoby zbyt kalorycznie ;)
OdpowiedzUsuńBareya, "orać zupełnie bez traktora", to ładne ;)
Anastazjo, to ja zrobię trochę zdjęć Antosikowej jak ją strofuję za jej przywary i kiepski słuch, i zrobimy prawdziwą monografię niegodziwości.
Dikejko, mięty? Miętowy płatek? Po miętowym płatku ludzie się rozpukują! Lepiej co dobrego, bo co dobrego ma wiele witamin i mikroelementów ;)
No właśnie, Kucharze, to po to żeby w polu robić ;)
Grażynko, to u Ciebie bardziej bogato i wytwornie, u mnie tak po wioskowemu. Nu, jaka gmina, takie i pożywienie :)
A czemu się takie dwie duszyczki niewinne jak Antoni i Szuwaśko miałyby umartwiać? Niech się paskudni grzesznicy umartwiają, a Wy? O tych dwóch paróweczkach?
OdpowiedzUsuńMonty Python!:D "Sens życia".
OdpowiedzUsuńAbuahahahaha...:D
Masz rację Antoni. Pomysł z miętą nie był przedni:D
parówek mi się zachciało!
OdpowiedzUsuńMagento, dla zasady, dla zasady. Nie ma to jak umartwić się śliwowincją bez zapojki i następnego dnia pocierpieć albo i nowe umartwienie przedsięwziąć :)
OdpowiedzUsuńDikejko, jak pierwszy raz to zobaczyłem, to trzy miesiące z rezerwą patrzyłem na miętę. Na szczęście mi przeszło, bo jak bym teraz mógł spożywać zdrowotną piołunówkę ziołowo-miętową.
Aga, to do sklepu marsz! I wcinaj! Jeśli Cię nie zabiją, to przynajmniej może dadzą do myślenia "co też tam w nich mogło być" :)