niedziela, 25 lipca 2010

Człowiek się stara, a tu Tym bardziej

W ramach akcji „Światowe czy tanie”, czyli opowieści o książce niedrogiej, ale za to zacnej, dziś będzie o popisach mistrza Tyma. Zwie się to „Mamuta tu mam” i kosztuje grosze, choć ma prawie 300 stron. Tym, co umie Tym, jak być może osoby obdarzone konwencjonalnymi połączeniami nerwowymi wiedzą, jest łączenie poczucia humoru z umiejętnością wynajdywania absurdów w codzienności, a przede wszystkim łączenie poczucia humoru z umiejętnością wynajdywania absurdów w codzienności. Zacna umiejętność. W dodatku zacna umiejętność. 

Taka to zbieranina: jest i rysunkowa historia najnowsza, i felietony, i dramat, i króciaki typu wycinki z gazety. Mają one taką cechę wspólną, że kiedy się je czyta, można się poszczać ze śmiechu. Z zadumy też, ale nie poszczać, i tylko co bardziej wnikliwsi. Dziś w nocy czytałem i ryczałem (zadumę zgubiłem kiedyś na Pałąkowym polu jakeśmy orali i nie odnajszła się, musi co w kłosy poszła), no więc beztrosko ryczałem, a rano okazało się, że Łaciatą nocą wybudziłem i mleko rzadkie jak barbelucha od Powidzionka Józefa było. Do skupu nie wzięli. Kto reflekcjonuje na kumys?

Na okładce mamy Tyma, co się nadyma. Widzieliście, jakie muły ma? I karoryfera. I słusznie się nadyma, bo po mojemu to mocarz okrutny, mistrz gagu... gaga, często nawet z niczego. Niby coś tam sobie plumka, ale jak na koniec zasunie, to wyciągamy chusteczki żeby nie pobrudzić kolan, i klękamy.

Stanisław Tym jest też świetnym rysownikiem. Taki jakiś Mrożek czy Sawka, ta maniera. No bo kto by tak pięknie narysował swoją podobiznę gdyby talenta nie zaposiadywał? (Źródło: Stanisław Tym, "Mamuta tu mam", www.latarnik.com.pl)












To teraz będą cytaty z Tyma, czyli cytatymki. Mam nadzieję, że tak można i że do ciurmy mnie za takie cuś nie pokierują. Krótsze wziąłem, żeby się nie urobić. Rozumiecie, lenistwo moją pierwszą naturą. Wybrałem kilka z działu wycinki prasowe, bo takie dla mnie najwięcej podobają się.

  CytaTymki

Alkohol i piec
Rozbieraj się! Rozbieraj się do naga! Słyszysz? Te i inne okrzyki nie pozwalały spać mieszkańcom bloku przy ulicy Waryńskiego w Otrzewnej. Wznosił je nad ranem 9 sierpnia w swoim mieszkaniu Czesław Kałużny, nigdzie niepracujący. Jak się okazało, Kałużny, będąc pod wpływem alkoholu, zaczął nad ranem zalecać się do własnego pieca kaflowego. Najpierw piec obejmował i czule całował go w drzwiczki, następnie przemawiał doń "kaczuszko", a potem na niego krzyczał. Na koniec Kałużny zaczął bezceremonialnie piec rozbierać i rozebrał go do końca. Wtedy powiedział do sterty kafli: Widzę, że wciąż się nie rozumiemy. Powołani przez policję i prokuraturę biegli zgodnie orzekli, że piec wymaga generalnego remontu. (PAPA-Press)

Ogłoszenie
Uwaga miłośnicy niektórych zwierząt! Dwutygodniowe kursy odróżniania królika płowego od zająca szaraka i odwrotnie. Telefon 0@110-07 zastrzeżony tylko dla poważnych propozycji. PS. Mamy stare biurko do sprzedania, ale wygląda jak nowe. Szczególnie wieczorem.

Co robić z nadmiarem szczawiu
Butelkując szczaw na zimę, często borykamy się z problemem: co robić z nadmiarem szczawiu, którego i tak mamy już pięć razy więcej, niż go zużyjemy (zakładając optymistycznie, że codziennie będziemy jeść szczawiową!). Otóż najlepiej cały pozostały szczaw po prostu wylać. Jeśli nie stać cię na tak radykalny ruch, wylej co piątą butelkę, a potem powtórz operację jeszcze kilka razy, aż do całkowitego usunięcia wszystkich butelek szczawiu z domu.

Ogłoszenie
Niewykorzystaną miejscówkę na pociąg do Kołobrzegu na 17 czerwca 1999 godz. 8.12 sprzedam, wydzierżawię lub zamienię na małe żelazko turystyczne. Oferty (tylko poważne, ze zdjęciem) na numer ogłoszenia A-1324. Zajączkowski z żoną i dziećmi.

  Koniec CytaTymków

No, i to by było na tyle, moje wy trzcinniczki wodne. Ale wyśmienite te wyrywki, co nie? A one wcale nie najlepsze, tylko najkrótsze! Inni, w tym i ja, się nawysilają aż im mało żyłka nie pęknie żeby wymyślić coś do pochichrania, a miszczunio STanie na wysokości zadania i cała sala umiera ze śmiechu. Jak kto porechotać lubi, niechaj do stawu wbija i podłancza się pod chór rechotek (zwanych też kumami), albo do księgarni w Gliniewicach popyla i kupuje, czy też w internacie se wygugla. Widziałem po 9,50 zł. Jak za barszcz, a śmiechu na wiele dni, i ogólne dobre samopoczucie zapewnione na lat dwóch.

Aha, to nie jest wykupiona reklama, tylko uznanie dla wielkiego człowieka.


PeeS: Pomyślałem sobie, że gdyby temu Tymu na pierwsze dali Jan zamiast Stanisław, miałby mistrz kulinarne nazwisko, bo mógłby się podpisywać Tymjanek. Takiego kucharskiego nazwania nie powstydziłaby się nawet pani Groch Ola, znacie może.

18 komentarzy:

  1. Haha! To coś dla mnie Tośku, mi się widzi. Będę guglać, bo sama bym z chęcią zasiadła na porcelanę z czymś zacnym.
    Czy to jest zaczątek dla akcji "Koszelewo czyta Swojakom"? Bo ja chętnie jeszcze się dowiem, co by wartało szukać w internacie. Od siebie dodam Rolanda Topora i "Ubu Król czyli Polacy" Alfreda Jarry'ego.
    No i chyba sobie odświeżę "Tango" Mrożka i "Ferdydurke" Gombrowicza. A na dobry początek dnia polecam czytać codzienne po jednej sztuce "Tetarzyku Zielona Gęś" Gałczyńskiego.

    A zamiast telewizji, i w tym się, jak mniemam zgodzisz ze mną Tośku, że wyspa versus kajaki jest przedniejsze niż telewizornia.

    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyspa vs kajaki, Oczku to Ci się udało! Wyspa wygrywa oczywiście :D

    A Tyma będę szukać, nie ma co - zajawka wielce obiecująca Antoni! Od siebie jak już Kumy wiedzą polecę chętnie Andrzeja Poniedzielskiego i Magdy Umer, Jak trwoga to do bloga - bardzo bardzo :)

    kum kum kum :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha! KCS! Tak! KCS na porcelanę! W temacie tego, co potem cudzysłowowałaś nie wypowiadam się, gdyż nie umię zrozumieć poszczególnych słów, a w takim razie, zdaje się, lepiej rozumieć nic, niż fragmenty :D

    A na poważnie, Mrożek mnie raczej nie śmieszy, bardziej smuci i refleksjonuje, Gombrowicz inspiruje lub odraża (w zależności, co pisze), Topora nie rozumiem. Jarry'ego nie znam. Dokonam starań zapoznania się. Ha! Gałczyński! Zna się niby kilka skeczy, a chłop napisał trochę rzeczy poza Gęsią. "A ja bym chciał twoje serce ocalić od zapomnienia"

    Albo to, też znane, a nawet jak nie, to piękne:

    Mowiłam tobie już pięćdziesiąt kilka razy,
    żebyś już poszedł sobie, przecież pada deszcz,
    to przecie śmieszne takie stać tak twarz przy twarzy,
    to jest naprawdę niesłychanie śmieszna rzecz;

    żeby tak w oczy patrzeć: kto to widział?
    żeby pod deszczem taki niemy film bez słów,
    żeby tak rękę w ręku trzymać: kto to słyszał?
    a przecież jutro tutaj się spotkamy znów -

    i tak się trudno rozstać,
    i tak się trudno rozstać,
    no, nawet jeśli trochę pada, to niech pada -

    i tak się trudno rozstać,
    i tak się trudno rozstać,
    nas chyba tutaj zaczarować musiał deszcz.

    Taa, Gałczyński, Leśmian, taa... A ten deszcz to łobuz jest, słowo honoru. A właściwie to nawet nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale to smutne jakieś. I nawet mi deszcz zaczął pada, kurka no! I se zapuściłam na tubce dodatkowo jakieś smuty jeszcze. Zarzuć no Tośku, cosik do rechotów ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moniko, niech blog będzie z Tobą! A właśnie, zapomniałem dodać, telewizornia przy kajakach i wyspie nie ma startu nic a nic. Poniedzielskiego, a zwłaszcza Umer lubimy, lubimy!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja nie znam jeszcze, ale słowo nie-harcerki, że poznam ;) Póki co, spać idę, bo do roboty wypadałoby dzisiaj wstać.

    Niech blog będzie z Wami! Moni, jutro na Centralnym! Czekam niecierpliwie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Yyy! Jutro, czyli dziś - tylko później w dzień ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. W kwestii KCS dorzucam Eduarda Mendozę z "Brakiem wiadomości od Gurba" i "Przygodą fryzjera damskiego". W deseczkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze lepszy ma autoportret w "Polityce". A książkę mam, a jakże!
    Czekam na Twoją, Jantoś...

    OdpowiedzUsuń
  10. "Fryzjera" nie czytałem, ale "Gurb" rzeczywiście świetny.

    Mamamarzyniu, ale co, czekasz na mój egzemplarz "Mamuta"? :D Nie oddam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj Tym bawi do łez. A kiedyż to Antośku Ty cosik napiszesz ku uciesze gawiedzi, hm? Pozdrawiam! :]

    OdpowiedzUsuń
  12. Tyma poguglam, fryzjera też polecam...

    OdpowiedzUsuń
  13. Szukajcie aż znajdziecie ;) Jak kto pochichrać się lubi, nie będzie zawiedziony na pewno.

    Olu, mam w zanadrzu ze trzy powiastki, ale nie nadają się jeszcze do publikacji, bo czegoś drewniane ;) Teraz mam czas lenia, więc jeszcze chwilka mi zejdzie ;) Chyba że wena mnię w łeb walnie cebrzykiem, to wówczas coś na szybko wymodzę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ej TymJanek piekne imie, ze tez rodzice coz zawsze przekreca :) Ja ostro protestowalam by moj Brat nie mial na imie Jasiek Groch, na nic sie to jednak zdalo :D

    To reflektuje na to niewykorzystana miejscowke, zelazko podruzce, nowe, niewazne ze dziesiecioletnie!

    OdpowiedzUsuń
  15. To jeszcze nic, Buruu. Niektórzy mają takie imiona, że nawet nie chcą ich podawać.
    Taki K. Czyński na przykład. Prezdentem chciał być, a inicjałem się podpisuje.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam sobie i się chcichram w tramwaju :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytaj i się chichraj, dzieciaku. Chichranie to samo zdrowie wszak.

    OdpowiedzUsuń