niedziela, 16 października 2011
Ziołobranie
Ach, przemogłem się i sprzątłem te dwa wygony ziół, co je wysiałem za stodołą dla zaromatyzowania kuchni (nie nie, na okoliczność tego, że trzy niedziele nie sprzątałem, to mam choinkę pachnącą cytryną! o dosmaczanie słoniny dla mnie rozchodzi się). Zamrozy chwytają, uznałem więc, że czas wysoki zerznąć to wszystko, aby nie zbiedniało. U nas w Budapeszcie zima prędzej przychodzi, rozumiecie.
Szkoda mnie ich było, tych ziół ma się rozumieć, ale co zrobisz: tymianek ledwo dychał, melisa przysuszona, mięta jakby chciała być gdzieś indziej, a estragon od początku myślał o emigrancji; wszystka roślinność ma się ku zimie, tylko rozmaryn trzyma się dzielnie. Dobrze babka Szczyżejukowa — wiecie, ta, co za Trupim Rozstajem w chatce mieszka — gada, że zioła bierz kiedy słonko grzeje, a najlepiej w południe w pełni księżyca, splunąwszy siedem razy przez krucze skrzydło. Szeptuchom mus wierzyć, ponieważ wiedzą, co gadają. Ja zaniedbałem babkowe bajanie, to mam za swoje: październikowe listki po przymrozkach nie za bardzo aromatyczne są. No, ale ja w naszej wiosce za niuejdżowca robię i proklamatora fiużynowych mecyjów do wuja niepodobnych. Nawet kasztanka Radziulisa Czesława z pobłażaniem na mnie spogląda.
Ale nie o tym ja. Zróbcie se na przyszłe lato ogródek ziołowy. Niewiele kosztuje, a radość z ponownego przycinania niedawno przyciętych gałązek, które w międzywywczasie do słonka wyrosły, ogromna! A smak jaki! Nawet w skrzynce na balkonie da radę.
To ja meliskę poproszę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wiadomo - mam od dawna i na balkonie i na działce. Bez ziółek Kumie życie nie było by takie fajne. pozdro
OdpowiedzUsuńJa w tym roku miałam tylko miętę i bazylię, za rok się poprawię ! Na razie zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńTo ja jeszcze koper włoski polecam! Wieloletni, wyrasta nad chwasty i baaardzo aromatyczny :)
OdpowiedzUsuńTaki ogródek ziołowy, toż to nieoceniony skarbczyk jest :-)
OdpowiedzUsuńmelisa na spokojność to jest to :-)