Piszczyńska Aldona — ta, która onegdaj nakarmiła kurki wisionkami z nalewki że one potem siedziały na opłotku i długo w noc śpiewały partyzanckie dumki, w chlewiku urządziła zakład. Fryzjerstwo i menikiur, czy jakoś tak. Dumaliśmy z chłopami na schodkach za gieesem, co to ten menikiur jest. Że może z kurami coś, rozumował Radziulis Czesław, ale kościelny Koszelewski uznał, że to chyba nie to, bo przecie zakład w chlewiku, a nie w kurniku, a poza tym tam „kiur” stoi, a nie „kur”. Nu, mogła pomylić się, wygrzechotał na to sołtys Szuwaśko, bo sama smołą na prześcieradle szylda namazała, a u niej sześć klas szkoły powszechnej tylko. Nie mogliśmy dojść tołku z tym menikiurem. Jak to mówią: dumał nie dumał, carom nie budziesz. Jechałem po niedzieli do Gliniewic po klatkę dla nutrii. Umyśliłem, że wywiem się, co i jak.
Postanowiłem najsamwpierw zajść do bibioteki aby w mądrych książkach rozeznać się. Jak tylko kupiłem na targu klatkę, gąsiorek, nową kosę i pierzynę z najprawdziwszego chińskiego elastiku, wgramoliłem się do tej książkowni. Bibiokarka, Latowicka Eleonora, dość nieprzyjemna baba i na żądnych wiedzy patrząca krzywym okiem, popatrzyła na mnie jakby dziwadło jakie ujrzała. A niby czemu kiedy ja w monopolowym, co zaraz obok znajduje się, najmniej raz w tygodniu bywam, a więc zatem i w bibiotece jakby u siebie jestem, czy nie tak, co? No ale nic. Poszperałem, połaziłem, a Latowicka krok w krok za mną. Bała się musi, że kartki rwać będę do kurzenia machorki. Głupia, toż ja nie kurzę. Na koniec, kiedy w dziale medycznym nic nie znalazłem (na „m” było tylko o marskości wątroby), poprosiłem o słownik, bo tak mnie się zdało, że to może w zagramanicznym języku być. Taka moda teraz jest, że wszystko nie po naszemu musi być i wtedy jest gites. I proszę, znalazłem. Wydało się, że ten menikiur od dwóch słów hamerykańskich wywodzi się: „meni” znaczy dużo, a „kiur” to lekarstwo. O i masz: wszechstronne leczenie.
Wieczorem po obrządku zabłysłem erudyctwem przed moimi kompanami. Ucieszyli się, że do Gliniewic do ośrodka zdrowia jeździć nie będzie trzeba i nawet my na taką okoliczność dwa czy trzy toasty wznieśliśmy, nie powiem. Wczoraj zaś, że mnie trzucha po tych toastach napaździerzała i w krzyżu łupało, udałem się do Piszczyńskiej na obdukcję aby nową funkcjonalność potestować. A tak, tak, co myślicie, siódmy krzyżyk tylko patrzeć jak stuknie, to i ma prawo pobolewać to i owo.
Chlewik wyrychtowany jak się patrzy. Świnki usunięte w kąt, ściany pobielone wapnem, na podłodze gumoleum z letniej kuchni z wycięciem po kuchence gazowej, pelargonie i paprotki dla ozdoby, jakieś makatki, wszędzie zapach wody brzozowej — słowem: luksusy. Wlazłem, obstukałem gumiaki i mówię, że kiurować się przyszedłem. Rozumiecie, światowo zagaić chciałem, że niby poliglot ze mnie i na innostrannych językach wyznaję się. Aldona kazała siąść na otomanie i relaksować się, więc wyciągnąłem zza pazuchy litrową piersióweczkę i pociągnąłem tęgo. Okazało się jednak, że nie o taką relaksację dla niej chodziło, tylko żeby się rozluźnić. No niby że co? Ano siądź, Antoni, gazetkę poczytaj, pomyśl sobie o czymś przyjemnym, zostaw tę flaszkę, zaraz się tobą zajmę. Iii, w gazetach same ubrane baby były, wyfotoszopowane do imentu, a do czytania nie było nic a nic. Jedynie dwa przepisy kulinarne znalazłem. Wykorzystałem moment, że właścicielka zajęta była robieniem ryżoblond trwałej dla Wisionko Wiesławy i wyrwałem je sobie, kaszląc w odpowiednim momencie dla ukrycia odgłosu.
Kiedy przyszła moja kolej, Aldona kazała dla mnie siąść na taboretku i łapy łapie. Jak nic chiromontka albo zalecać się będzie. Żeby ona wcześniej powiedziała, to po porządkach w oborze ręcy opłukałbym albo odekolona użył. Ale w sumie po co kiedy ona zaraz takie malutkie dłutko wzięła i żałobę spod pazurów zaczęła mi wydłubywać. Potem jakieś maści nałożyła, a nawet paznokcie obcięła. O żesz w mordę, zaniepokoiłem się, jak to takie dokładne kiurowanie, to ja stąd dwa dni nie wyjdę! Ale nie, pomoczyła, powycinała, pomasowała, powcierała i mówi, że pińździesiąt złotych należy się. Ja do niej, że hola, gdzie paznokcie a gdzie trzustka, a ona do mnie żebym się nie wydurniał tylko z mamony wyskakiwał.
Wściekłem się, ale co było robić. U posterunkowego Guzika na cenzurze ostatnio jestem za wsypanie worka mąki ziemniaczanej do studni Baciuka, więc zapłaciłem i poszedłem precz. Wątrobę sam musiałem śliwowincją pokiurować... tfu, pokurować, i dla spokojności uraczyć się morelówką z arcydzięglem aby powetować stratę pokaźnej sumy pieniężnej. Oj, policzę się ja z Piszczyńską Aldoną!
Wyszło na to, że tyle mojego, co te przepisy gwizdnąłem. Wziąłem się dziś za jeden z nich i o tym miało być w tym wpisie, ale widzę, że o gotowaniu napiszę jutro, bo jakoś tak od słowa do słowa i epistoła gotowa. Zresztą, z pisania teraz już nici. Z piekarnika uroczo pachnie, więc iść mi mus. Mam nadzieję, że dobre wyjdzie, bo inaczej to nic, tylko w dekadencję popaść i u Maciaszczyka kredyt otworzyć. Pińździesiąt złotych!
czwartek, 26 maja 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hehe, ale Cię Aldona wykiurowała ! A na przepis z gazety czekam niecierpliwie, skoro pachniał uroczo :)
OdpowiedzUsuńDziękuje Antoni za zdrowy rechot jaki z siebie wydałam przy lekturze :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ślę!
Antośku, a toś się nakiurował - za pińćdziesiont złotych... Ale paznokcie za to jakie... - pewnie aż błyszczą - wszystkie baby w gminie będą się oglądały...
OdpowiedzUsuńNo popatrz, Grażynko, jaka biznesłumenka! Ciasto będzie jutro, najdalej w poniedziałek ;)
OdpowiedzUsuńMagodko, żabko, że pozwolę sobie na krotochwilę, a dawaj po śmiechu! Śmiech nic nie kosztuje, a mięśnie pracują i potem jest karoryferek :D Pozdrowienia! Przepraszam, zapomniałem odpowiedzieć na maila. Zmotywuję się, jakem odpaznokciowany!
Ewelajno, wiesz, nic z tego nie będzie raczej. Skrobatko Wacław uczesał się na tego, no, Lenina. Nie, tfu, Presleya! Ale chodził on po naszej szutrówce i tak sobie myślę, że ja do niego startu nie mam. Wiesz, on Emzetkę posiada, a ja tylko kultywator...
Jak się Aldona rozwinie, to sobie koniecznie Antoni każ nałożyć rozgrzewającą maseczkę wulkaniczną na twarz. Z popiołów kanaryjskich! Dopiero Cie odpręży :)
OdpowiedzUsuńJantoś, ale teraz możesz sobie małym paluszkiem już bez obciachu w nosie podłubać, a Skrobatko sie bedzie brudnym skrobał!
OdpowiedzUsuńMagento, znowu Ci podmienili logina? Jaką to maseczkę, wulkaniczną?! Toż poparzyć się można! Najlepiej odpręża Wołejko Adelina. Uuu, toż to wulkan, nie kobieta!
OdpowiedzUsuńMamamarzyniu, ale jak długo, jak długo? Pójdzie człowiek do chlewika, do kurnika, we warstacie co porobi i znowuż to samo... A w nosie to czy tak, czy siak, ja bez obciachu dłubię :)
Na brudne p[paznogcie, wg mego kolegi, co kelneruje po weselach, najlepsze jest rozłożenie rencami 150 porcji makaronu do rosołu.
OdpowiedzUsuńMówi, że nawet jak wcześniej w tygodniu robi na budowie przy mieszaniu malty, to na niedzielne popołudnie na randkie czy do odebrania porodu ma idealnie czyściuchne.
A widzisz, to dlatego bufetowa Danuta takie zadbane paznokcie ma! A ja zawsze myślałem: co ona tak często rosół robi...
OdpowiedzUsuń