piątek, 1 stycznia 2010

Pomocy! Albo ratunku, czy ja wiem...

















Wybaczcie, że tak o świtaniu. Zaodraz przechodzę do rzeczy, bo czas pili. Znacie mnie? No przecież znacie, to ja, Czyprak Antoni, ten od kultywatorka, mamienia muflona i szmuglowania grempliny. Chaliera, gremplina miała być tajemnicą!


Bądźcie swojakami, powiedzcie temu debi... panu taksówkarzowi, że mieszkam ja w Koszelewie, i że jak mnie zawiezie do mojej chałupy, to ja dla niego spopod parnika wyciągnę mamonę i dodam gąsiorek czego dobrego. A nie lećcie mi tam do parniczka zaraz, bo ukryte niekiepsko.

Wiecie, on mówi, że nowy rok nowym rokiem, ale od Przypławek do Koszelewa  kawałek jest, a zadaremno to i kasztanka nie pociągnie. Fakt, ze dwieście kilometry będzie.

Co zrobisz, sylwester się okazał wybujały nad wyraz, żeby nie powiedzieć że wybuchowy, i jak ja z klubokawiarni w Przypławkach wychodziłem, to tak się stało, że nie swoją fufajkę zabrałem. W tej, co ubrałem, to tylko jakieś obligancje byli. Papier nienadający się nawet do kurzenia machorki. Tak i wyciepłem, bo z pińć kilo tego było. A kaski na taksę, popatrzcie sami, ani grosza. W mojej fufajce jak nic dwadzieścia złotych było, bo lubię sikorkom zaimponić.

I teraz ten piździuch, znaczy się taryfiarz, mnie nie chce wieźć, że niby ja bezwalutowy. Wróciłem się do klubokawiarni, moja fufajka znikła, policji moc, i utkłem w nieswojej fufajce, w nieswojej wiosce.

To co, pomożecie?

(A choćby do Gliniewic kto dowiózł, to już dojdę.)

10 komentarzy:

  1. Antoni, jak tylko syn się wyśpi, to Ci go przyślę z samochodem ( zrobił w zeszłym roku prawo jazdy za pierwszym razem!). Ja niestety nie prowadzę. Tylko daj dokładne namiary :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no widzisz sam nie będziesz :) Grażynki syn odbierze a my nakarmimy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, Antoni jakbyś mi mapkę rozrysował, tylko taką, która by mnie sama do
    Ciebie zaprowadziła, bo ja z topografii kiepsko stoję, to szybciutko jadę na ratunek. A tych obligacji nie wyrzucaj, bo to też pieniądz, marny bo marny, ale jednak :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja transportu na stanie nie mam, więc wyręczę się Grażki synem. Jak Grażka mówi, że młody przyjedzie, to pewnie tak będzie. A Ty szukaj kufajki i wdziej na powrót te gumofilce. Młody może lada moment nadjechać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już go wysłałam, włącz GPS! Wypatruj czerwonej szewrolety z podpoznańską rejestracją. Tylko mi syna śliwowicą nie częstuj, bo musi wrócić na jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No popatrz Antoni ... pewnie syn Grazyny już Cie do domu ostawił :) gdyby coś to ja też po Ciebie podjecha moge ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Antoni, co jest? Nie mogę się do syna dodzwonić !

    OdpowiedzUsuń
  8. pewnie utknęli gdzieś w zaspie śniegu!
    ale u nas śniegu nie ma!
    to może ja swojego syna wyślę jak przestanie go boleć glowa
    wszystkiego naj... w Nowym Roku

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za dopiski. Nie chciałem się rozpisywać w komentarzu, więc za moją odpowiedź niech służy nowy wpis o facetach w rajtuzach: http://kuchnianagazie.blogspot.com/2010/01/faceci-w-rajtuzach-niosa-pomoc.html

    Znikłem, bo z Przypławek wracałem ;) (w tajemnicy mogę podpowiedzieć zaś, że lenia miałem, a trochę też spałem; nie za wiele, ale w sam raz).

    OdpowiedzUsuń