Puk, puk, puk.
Sołtys Szuwaśko wygramolił się z barłogu. Dzwonka u furtki nie miał, więc to dzięciołowe dziobanie musiało oznaczać brzękniętą szybę, albo że Baciuk podbiera dla niego jajka od gęsi. Cokolwiek by było, tym gorzej dla Baciuka.
Wstał, zmiąłł przekleństwa i poczłapał do sionki, niewybrednie życząc przybyszowi nienajciekawszej przyszłości. W progu stała maleńka dziewczyneczka, wystawiająca przedsię zmarznięte łapki z zapałkami.
- Nu, dobrze trafiła - wychrzebotał niechętny do zwady, niewyspany (bo jeszcze remizowy) sołtys. - Toż w biedzie nie opuszczę, czort.
Zaczął gmerać w kalesonowych karmanach.
- Trik o czik, abo też cukieraski - ubiegło go helołinowo dziewczę, wlampiając się z niedowierzaniem w szczerą facjatę sołtysa, który akurat wyciągł pińdziesiąt groszy. Dziewczę się nie zachowało. Wzrok typu „uciekaj albo giń” umknął jej uwadze. Przy koszelewskiej domenie amazońska dżungla to kaszka z mleczkiem i musi iść na nauczki. Znaczy się na ustępstwa. Albo do Maciaszczyka.
- No to co, brukselka - powiedział odkładając łopatę Szuwaśko, i wrócił w piernaty. W południe wstał i wsiadł na traktorek, bo musiał zgremplować len. Już wiedział, gdzie będzie rosła kapusta.
niedziela, 31 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Co Ty Antoni, Galerianki oglądałeś?!
OdpowiedzUsuńNie wszystkie dzisiejsze dziewczyneczki są takie... Niektóre mają mamusie, co je dobrze wychowują...
Wiele bym dała za to, żeby zobaczyć Szuwaśkowe piernaty :)
Jantoś, tyś sie kładł przed piątą rano, czy jużeś wstał do obrządku?
OdpowiedzUsuńGrażynko, ale to była biedna dziewczynka z zapałkami! ;) Piernaty dla Ciebie kiedyś sfotografuję, tylko nie wiem, czy to wytrzymasz :D
OdpowiedzUsuńMamciu, mam taki plan żeby opublikować coś o każdej minucie każdej godziny ;) Tę powiastkę napisałem miesiąc temu, a godzinę wpisałem na chybił-trafił. Następna będzie o 6:32, czyli po dojeniu :D
Tak sobie myślę, że może też bym coś zgremplowała przy niedzieli, bo okropnie lenistwa nie lubię, ale muszę per pedes, bo nie mam traktorka :)
OdpowiedzUsuńA i ja wlasnie chcialam zapytac o ktorej Antoni wstaje, ale MamaM mnie ubiegla, po prostu Antoni bloguje nawet przez sen, przecie nie uwierze ze Wy w tym Koszelewie nie potrzebujecie snu?
OdpowiedzUsuńDziewczynke to moze brukselka trzeba obdarowac, nie? :-)
Oj, bez traktorka ciężko do gremplarni dojeżdżać ;)
OdpowiedzUsuńBuruuberii, przez sen jeszcze nie próbowałem, ale pomysł niezły. Dzisiaj sprawdzę, jak to jest ;) No ja też bym dziecku dał brukselki, ale nasz sołtys inną logiką życiową kieruje się.
Puk, puk, Antoni. Witaj.
OdpowiedzUsuńMasz jakiś zapis swoich radiowych wystepów?
Jantoś, wlazłam w twoje zupy. O Jezusie Nazarejski, Królu żydoski! Jesteś mistrzem chochli!
OdpowiedzUsuńLo, no tu przecież: http://kuchnianagazie.blogspot.com/2010/01/na-eterowych-falach.html ;)
OdpowiedzUsuńMamamarzyniu, tylko tak udaję ;)
Antek słuchałam! :) I muszę powiedzieć (napisać) że Ty i Beatka wypadliście najlepiej :D
OdpowiedzUsuńNa co to jest przepis bo ja nietutejszy jestem??
OdpowiedzUsuńDzięki, Polko, mnie się wszyscy podobali. Ja może mniej, ale to normalne, że własny głos we w radyjku wydaje się dziwny, bo na co dzień słyszy się go od środka.
OdpowiedzUsuńDavidian, to jest przepis na brząchwianie kreplangi cyrbusem ;)
To mi jakoś Pilipiukiem zapachniało.
OdpowiedzUsuńHm, chyba masz rację. Za mało widać, że poza tym, że jest dość asertywnym obywatelem, jest w Szuwaśce sporo dobroduszności i przyjazności. Dzięki za zwrócenie uwagi. Muszę zpamiętać żeby za bardzo nie zbliżać go do wiadomo, kogo ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie Cię słucham :))) Świetnie wypadłeś! :)))
OdpowiedzUsuńOdpowiem po nowoczesnemu: :) :*
OdpowiedzUsuńAntoś! zabierz Ty Szuwaśce słonine i oddaj sikorkom.Coś ona za bardzo go ponosi.
OdpowiedzUsuńCo zrobisz, władza swoje fochi mieć może, gdyż awangardą kultury, śtuki i agronomicznej działalności jest.
OdpowiedzUsuń