Byłem ja dziś na mej roli,
sądząc, że wzrost idzie gładko.
Lecz się spóźnia plon, międoli,
a sąsiad — z nową dzierlatką.
Dumam ja sobie: chromolę!
Czym żem ja podpadł w niebiosach,
że bida w mym chlewie, w stodole
gdy Baciuk tonie w kokosach.
Naszła mnie jednak myśl taka
(bo rzecz przemyślałem jak trzeba):
ten Baciuk to kawał buraka,
więc raczej nie pójdzie do nieba.
Uspokojony pewnością,
że w niebie nie spotkam łotrzyka,
udałem się zaraz z godnością
zagadnąć o gin Maciaszczyka.
czwartek, 17 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Safonie Nasz, Ty w stajni pewnie nie chabety a same pegazy trzymasz.
OdpowiedzUsuń-)
A nie powinno być "Syfonie"? :D
OdpowiedzUsuńZdziwiłbyś się, ilu buraków w niebie. Nawet Ulryk von Jungingen też przez pewien czas był, zanim zweryfikowali jego świętość...
OdpowiedzUsuńHe he he :) świetne...pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo nie w Baciuka mieliśmy widłami rzucać?
OdpowiedzUsuńMamamarzyniu, czyli że co, znakiem mówiąc zakup ginu był przedwczesną inwestycją?
OdpowiedzUsuńDzięki, Magdaleno!
A jakże, w niego samego, bo to swołocz niespotykana jest. Że jego ziemia nasza koszelewska nosi, dziwić mnie nie przestaje.
wierszyk niczego sobie ale Safon-Syfon najlepszy hihi! pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńzwarzywszy na moja seplenicznosc, to moze i Szafarzu mialo byc, a zwarzywszy na okolicznosc - malborski-)
OdpowiedzUsuńAntoni widzę w dobrej formie - wierszem gada jak należy :D A martwić się nie ma czego - wszystko w tym roku spóźnione, a Baciuka plony chemią pędzone zapewne, co tylko potwierdza przypuszczenia Antoniego, że do nieba nie pójdzie! :D
OdpowiedzUsuńW Baciuka poematem - chłopina nie zrozumie to się zaraz rozstroi i zapomni z rozgoryczenia o swoje pole zadbac :) a ginu to bym ja chętnie, skoro tego Maciaszczyka tak chwalicie Antoni. Pozdrawiam! :]
OdpowiedzUsuńNo właśnie, udała nam się ta Klara, prawda, Aniu? ;)
OdpowiedzUsuńTak tak, Klaro, mnie od razu ten Safon zabrzmiał podobnie jakby "malborski" :)
Czy w formie... A, tak se plumkam. A żebyś wiedziała, Komarko, że chemicznych nawozów ten łajdak nie żałuje. Ogólnie kutwa i sknera, ale jak przychodzi pora, to tylko ciągnie worki z chemią z gieesu, bo, mówi, on tego jeść nie będzie.
Olu, on i bez tego zawieszający się często, bo większego głupka u nas w naszej wiosce nie znajdziesz. Nie lubię, nie lubię! ;)
I bardzo dobrze żeś zrobił idą do Maciaszczyka. A odlej sobie Dobrodzieju od niego po kryjomu troche tego ginu i maceratę do mięsa zrób to dzierlatka od Baciuka na ten zapach po sekundzie u drzwi Twoich będzie stała i knykcie zdzierając prosić o wejście. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO, i to jest myśl na piątkę z plusem! Naszykować strawy, dziewuchę zwabić, bo ten sknera na pewno karmi ją suchymi kartochlami, i chwila triumfu jest bliska! A dziewka... no... co by tu... a, w stodole niechaj pozamiata ;)
OdpowiedzUsuńjuż pije już pije ;)
OdpowiedzUsuńNo to ja polewam :D
OdpowiedzUsuńO prosze polewa tutaj Antoni?
OdpowiedzUsuńJa tam wole Maciaszczka, a Baciuk to taki jest, ladnie...
Antoni polewa gdzie się da, bo to taki blog do polewki jest. Baciuka nie lubi nikt, nawet jego matka podobno brzydziła się jego, tfu, na psa urok.
OdpowiedzUsuńA jak ten Baciuk sie czuje, jak go tak nikt nie lubi? Biedaczysko ;-)
OdpowiedzUsuńAha, biedaczysko. Gdyby Ci podłożył świnię raz czy drugi, wodę w studni zatruł, kradziony wyngiel ukradł, to byś zmieniła zdanie!
OdpowiedzUsuńTaaak, na podstawie ww. zarzutow nie da sie go uniewinnic :-)
OdpowiedzUsuń