środa, 21 kwietnia 2010

Sałata ze szpinaku, pieczarek i smażonej kiełbasy

















Kochani moi sąsiedzi oraz mieszkańcy całego gliniewickiego powiatu. Żebyście jedząc obiad nie zakrztusili się suchym chlebem z salcesonem, będę wam tu czasem pokazywał proste przepisy ażebyście jakoś urozmaicili swoją dietę. Wiecie, warzywa, owoce, kurze łapki i takie tam. Mówi się, że nie tylko zwierzęta parzystokopytne wcinają trawę, ale że człowiek też może. Czy trawi, to tego już nie wiadomo. Na wszelki wypadek wolę nie ustosunkowywać się do tej tezy, bo jak za jakiś czas wszystkim zaczną rosnąć ratki i ogony to będzie na mnie, ale takie potrawy z żarciem dla królików fajnie wyglądają i mogą stać na stole dla ozdoby, a potem dacie je chomikowi. Pamiętajcie, wdzięczność chomika droższa pieniędzy.

Będą się pewnikiem ze mnie śmiać w całej blogostrefie, że ja tu takie durnoty wypisuję, bo ludzie na blogach to mają takie cudeńka, że hoho!, ale nie mogłem już patrzeć jak się zapychacie tą kaszanką i tłustym boczkiem. Od czegoś trzeba zacząć, więc na razie prościuśkie dania, a o frykadelkach pogadamy po żniwach jak nauczycie się odróżniać szpinak od brokuła. Wprowadzić muszę trochę uświadomienia żeby dla mnie wstyd nie było przed światowymi ludziami. Nazwałem to Koszelewski Uniwersytet Kuchenny, co się skraca KUK.

Na początek sałatka ze szpinaku, który jest zdrowy i niezwykle smaczny. U nas w gieesie bywa hiszpański, młody, ale nie tam, gdzie dobre tanie wina stoją, to i mogliście go nie zauważyć. Oo, tego szpinaka to można wcinać z samą oliwą i sokiem z cytryny. No, szczypiorku dodać nie zawadzi, a jak znajdziecie trochę pieczarek od krów z pola wracawszy, to i pieczarek. Kiełbasy podsmażanej można dać też żebyście szoku nie przeżyli, i sałatka gotowa.

Składniki
25 dkg szpinaku,
25 dkg pieczarek,
10 dkg najzwyczajniejszej kiełbasy,
czerwona cebula,
szczypiorek,
tymianek,
2 łyżki ciemnego sosu sojowego,
oliwa,
sok z cytryny,
sól, pieprz.

A nie zapomnijcie umyć i osuszyć szpinaku. Pieczarki kroimy na ćwiartki i wrzucamy na bardzo mocno rozgrzaną suchą patelnię. Smażymy na podwójnym gazie żeby zdążyły się zrumienić zanim puszczą sok. Kiedy jeszcze suche, ale już przyrumienione, dolewamy sosu sojowego żeby dał słoności, koloru i skarmelizował się.

Zdejmujemy grzyby, wlewamy kapkę oliwy (no dobra, póki co możecie dać łyżkę smalcu kaczego) i nadal na bardzo silnym ogniu podsmażamy pociętą w piórka cebulę. Chwilkę dosłownie, żeby pozostała chrupiąca a straciła ostrość. Z minutkę.

Teraz kiełbasa. Robimy z niej chrupiące ciasteczka.

Koniec bliski, ale jakże spentankuralny. No dobra, normalny, ale trzeba promoncję uskuteczniać, czy nie tak, co? Do miski wkładamy szpinak, pieczarki, kiełbasę i cebulę, posypujemy posiekanymi szczypiorkiem i tymiankiem, polewamy oliwą, sokiem z cytryny, troszkę solimy, pieprzymy. Na zdjęciu nie widać ziół, bo to zdjęcie produkcyjne. Kiedy skończyłem robić tę sałatkę, wypadł obiektyw z mojej Smienki i nie mogłem zrobić ostatecznej wersji dania. A że znikło szybko jak Szuwaśko kiedy flaszka się skończy, to i sami rozumiecie.

No to ten, wysypiajcie się żebyście nie mieli zapuchniętych oczu, i nie jedzcie tyle pasztetowej.

24 komentarze:

  1. ;(
    No dobra, postaram się jeść mniej pasztetowej, słoniny i boczku. To miejsce w żołądku spróbuję wypełnić trawą... pardą - szpinakiem czy inną kapustą chińską ;(
    Ufam Ci, Antoni (Uff! Uff!) więc zrobię, jak radzisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pominę etap kiełbasiany i pożrę tę resztę po wymieszaniu.
    Piękne dzięki.
    Wdzięczny chomik :)

    OdpowiedzUsuń
  3. chłopaku drogi daj michę tej sałatki co?

    OdpowiedzUsuń
  4. i pomyśleć, że kiedyś na sam dźwięk słowa szpinak, dostawałam mdłości, przy zapachu torsji...:D

    OdpowiedzUsuń
  5. poproszę porcję bez kiełbachy, nawet tej najzwyczajniejszej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. A powiedz im, jak się im już podniebienia wydelikacą i kiełbasy nie będą chcieli, że jakby do geesu pancettę rzucili to niech sobie ją upieką między dwiema blachami w piekarniku. Taki pancettowy chips do szpinaku i pieczarek bardzo pasuje :) I szpinak i grzybki mam, będę dzisiaj kombinować. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapisuję się do KUK i indeks nabędę, coby oceny zbierać.
    Sałatka znakomita. A czy moja z mleczami może iść na pierwsze zaliczenie?

    OdpowiedzUsuń
  8. No ale ten... jak kto nie ma chomika, to co z zielskiem? Marnacja, Tośku, jakaś mi się widzi.

    Na podwójny gazie? Znaczy raz na palnik, a raz w palnik?

    OdpowiedzUsuń
  9. No to ja widac ten szpinak przeoczyc musialam :) A szkoda, bo salatka pyszna. Nastepnym razem jak bede w geesie to lukne, moze go zajde (chociaz wzrok odciagnac od tych polek ze szklem trudno jakos... Tymczasem biore sie za pasztetowa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ty mi powiedz Dobrodzieju co to jest ta najzwyczajniejsza kiełbacha?
    Czy to jest zwyczajna bez jakichkolwiek dodatków?
    A jak byś ten przepis widział z kiełbachą "polską".
    Tak czy siak widzi mi się bardzo ten szpinakowy zestaw.
    A tak wogóle chyba szpinak przeżywa jakiś renesans, z czego się tylko cieszyć bo wdzięczny to materiał w kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  11. Muscat, trawą i koniczyną. Takie są najnowsze tryndy. Bufetowa Danuta tak mówi, a ona w brznży będzie dwudziesty rok jak działa i umie obsługiwać mikrofalę jak mało kto.

    Chomiku Magento :) to kiełbasę odkładaj na bok, a cichcem zjem ją ja.

    Aga, dziewczyno miła, a bierz ile chcesz!

    Nivejko, ja też tak miałem, bo kiedyś był zwyczaj podawania szpinaku w postaci papki bez smaku i - jak sobie przypominam - nawet bez soli. Fuj. A co innego sałata z młodego szpinaczku z oliwką, cytryną i fajnymi dodatkami, albo na ciepło solidnie doprawiony z czosnkiem, ziołami i gałką muszkatołową. O, i z fetą. Mmmm...

    Dla wegetarinki bez najzwyczajniejszej kiełbachy, proszę uprzejmnię.

    Noblevo, tak ja dla nich powiedzieć nie mogę, bo w naszej wiosce naród niegramotny i z kulturą światową nieobyty. A przekręcają wszystko! na potęgę. Jak ja im powiem żeby pancettę dali, to zaczną źryć pęsety i płakać, że w gardle stoi albo w brzuchu mula ;)

    Grażynka, Ty? Ty to chyba na nauczyciela. Chcesz katedrę zielepuchy stosowanej? :)

    Zemfi, jak kto nie ma chomika, to ma tarpana, żurawia albo skorka. A jakby nawet nie, to zawsze może z tej zielepuchy wykonać kompozycję i zdobyć nagrody na konkursach sztuki nowoczesnej, co się w Gliniewicach odprawują.

    Majko, to Ty nieodrodna córka koszelewskiej ziemi jesteś, jak reszta naszej wioski. Będę musiał poprosić sklepową żeby dobre rzeczy kładła przy winiuchach. Smacznej pasztetowej życzę ;)

    Najzwyczajniejsza kiełbacha, Bareyo, to taka... no, najzwyczajniejsza kiełbacha, żeby nie za chuda była, bo jak jest tłustowata to się ładnie wypieka i przyrumienia. Ja tam do takich celów kupuję zwyczajną albo jakieś takie dziwadła jak grodzka, czy inny badziew, który na zimno jest niejadalny, a po usmażeniu ładnie chrupie. Z renesansu szpinaku tylko się cieszyć, bo do niedawna świeży był u nas niedostępny, a teraz proszę, przez cały rok. Nic, tylko wcinać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj, Antoni, na naukę nigdy nie za późno !
    A nauczycielstwo nie jest mi obce, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  13. P.S. Antoni, dostałeś mojego maila?

    OdpowiedzUsuń
  14. Grażynko miła, dostałem, ale jakoś nie umiem się zmusić żeby odpowiedzieć. Tak mi jakoś wszystko opornie idzie. Ogólnie jestem za ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. mogę ile chcę, a czy też co chcę:>? ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dla mnie tam ten salceson z sionki (od Palakowej znaczy sie) wcale nie jest za tlusty!
    Ze szpinakiem sie mam dzielic z chomikiem? W zyciu! Za to pieczarka z przyjemnoscia :-)

    Na ten KUK to kiedy sa egzaminy wstepne? Tylko wiesz Antosiu, my niektore to som niekumate, jak trzeba pisac bez literowek to sie nie dostaniem :(

    Za Uniwersytet!

    OdpowiedzUsuń
  17. O, jeszcze chcialam prosic by dla dobras luchaczy KUK, narodu itd. byl tam wyklad pt. "Polska kielbasa najwiakszym zrodlem witaminy Ce jest"!

    OdpowiedzUsuń
  18. Antosiu, dołączam do pytania o wstępne i pliiiz, niech one będą ustne a nie pisemne, co?
    Postawim gąsiorka szanownej komisji rekruntancyjnej i może się dostaniem.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. podobają mi się tutaj te pieczarki :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Olaboga, to mnie tu tyle czasu nie było?!

    Aga, bierz do woli, co tam się spodoba się.

    Haha! Faktycznie, Buruu, gdyby trzeba było bez literówek, to co poniektórzy mogliby mieć kłopoty :D Ale do gotowania pisanina niepotrzebna, trzeba umić trzymać wałek i noża, i nie oparzać się garkami. Ot co. Tak sobie myślę, że trzeba będzie sprawdzać, czy kandydat swojak jest, czy też letnik, co to do obiadu kieliszeczek winka i dziękuje, bo się słania. Pomysł na pierwszy wykład przedni. Dodam tylko inne witaminy oraz mikroelementy i jedziemy ;)

    Moniko, one będą pitne :) Przekupstwo gąsiorkowe pożądane i zalecane ;)

    Paula, jak się podobają to bierz bez ogródek, zjadaj i już!

    OdpowiedzUsuń
  21. A wiedzisz Ty Antoni dobrze myslisz, bo letnikow na specjalny kurs co? Specjalnie platny mam na mysli :-)

    Koniecznie, przeciez porzeczki na nalewke tez sa pelne witamin!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ooo, to Antosiu to ja rozumiem, szykuję gąsiora w takim razie ;)
    Basia, taka zielona szkoła dla letników? To jest myśl :D

    OdpowiedzUsuń
  23. No i widzicie, mamy kolejnego patenta. Letnik sam sobie ugotuje i jeszcze za to dodatkowo zapłaci. Mocna rzecz. Jesteśmy skazani na sukces, nie widzę inaczej.

    Moniko, gąsiorka szykuj koniecznie, bo jeszcze tak z nami źle nie było żeb się trochę nie wypiło.

    OdpowiedzUsuń
  24. "skazani na sukces" no ba!
    a powaznie, to trzeba zielone szkoly wieczorem jeszcze rozpracowac :-)

    OdpowiedzUsuń