Rok 1298. Pierwsza koronacja polskiego króla odbyła się - no - jakiś czas temu, ale kto o tym wiedział. Zanimeśmy się obejrzeli, mogło się wydarzyć jakieś rozbicie na dzielnice. Cóż, nikt nad tym nie panował. A o wiktorii grunwaldzkiej to nie słyszano, bo się jeszcze nie odbyła. Gdyby kto pytał, to był wstęp.
Branicki Anatol z żoną swoją Krystyną, jadąc kolasą w sutej obstawie z Krakowa do Koszelewa - nowej domeny Państwa Hetmaństwa Polnego - dojechał ni stąd, ni zowąd, do walącej się chałupy. Prawdopodobnie było to jedyne w promieniu wielu stajań miejsce z żywym duchem. Nie licząc wilków, żubrów i sprzedawców niekiepskiej przepalanki.
- Bywaj! - wydyszeli cichuteńko stangreci przez zaduch, strosząc halabardy, kiedy tylko po otwarciu odrzwi uszła ćma. - Są tu jakieś sikorki do chędożenia? (Nie miejmy im tego za złe, wszak od roku szli przez pustacie.)
Szuwaśko Zygmunt wstał z barłogu. Otrzepał słomę z siennika, pogrzebał w dupie, w uchu pogmerał, i rzekł:
- A idźcie wy wszyscy w huj.
I tak to stało się, że siedzibę swoją rodową Branicki Anatol w Białymstoku urządził. Po nim syn jego, Krzysztof, po nim Euzebiusz, a dalej to już wiecie. A Koszelewo wioską pozostaje.
niedziela, 19 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pożałował Sikorek do chędożenia, to ma teraz wioskę! A pałac Branickich w Białymstoku niczego sobie!
OdpowiedzUsuńNu, i ja tak mówię! Byłem ja raz tam ze szkolną wycieczką w osimdziesiątych latach.
OdpowiedzUsuńOj mnie się zdaje, że moja kasztanka to z tego hrabiowskiego nasienia.. taka jakaś...durnowata bywa mhmmm
OdpowiedzUsuńCzesławie Radziulisie, ona nie durnowata, choć z hrabiowskiego nasienia być może. Ja tam za hrabim nie latałem. Ona, ta kasztanka Twoja, to mądra, jejbohu. Jak ja ją dwie niedziele temu nazad zapytałem, ile jest dwa i osimdziesiąt to tak mnie ucapiła zębiskami, jakby mówiła "A co ty dla mnie durnowate takie pytania zadajesz?".
OdpowiedzUsuń