Nie, nie, kurek i kogutka nie sprzedałem; jak chodzili po gumnie ziarka wydziobując, tak chodzą. Ma się rozumieć, teraz akuratnie to nie, bo noc święta. Kurki że grzyby takie niby. Lubię ja je okrutnie, jak wszystkie grzyby zresztą. Wrrróć! Jak wszystkie grzyby, które można jeść więcej, niż raz.
Pałąkowa przyniosła dla mnie pozawczoraj pół łubianki tych pomarańczowych pyszności. Mówiła, że ohohoo, może być, że to ostatnie latoś. Zobaczymy. Póki co, że ich sporowato było, najwpierw z makaronem były one i sosem serowym, jako że Wegetarinka mnie zainspirowała. Sos zrobiłem ciut inny, taki jak ostatnio lubię: mleko, ser topiony, ser spleśniały, rozmaryn (a jakże!), pietruszka, czosnek, cebula. Trochę speniałem, że ser zagłuszy cudowny aromat kurek i – jak widać na focie – zrobiłem go na gęsto ale niewiele. Okazało się, że niesłusznie się strachałem. Były sery, był rozmaryn, a kurki były też, i nie za mało. Na wszelki niespodziewany wypadek popiłem ja lekkuchno te grzybki szklaneczką albo i dwiema śliwowincji jeszcze ciepłej prosto od już wy wiecie, kogo. Bo to, gąski i gąsiorki wy moje puchate, lepiej prewencję uskuteczniać jest, niźli potem po szpitalach latać jak się tam między te kurki szatan dostanie, psia jego mać.
Na deser to już klasycznie: masło, kurki, na talerzu sól i tyle. Oj, dobre!
O, i tak to było. Zapamiętać mus smak tych kurek na okoliczność że może już nie trafią się. Zakurkowany, oddalam się w piernaty. Jutro zapodam kolejny odcinek telenoweli „Tatowe specjały”: Placki ziemniaczane z mięsem, z sosem z tegorocznych suszonych grzybów. Olaboga, to uczta dopiero! Niech kurki będą z wami.
czwartek, 8 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O kurrrrrrka! Dawaj mi tutaj te kurki! :)
OdpowiedzUsuńTaje! Kurki razzz proszsz! Zara zara, o masz, pożarte! Zgroza i degrengolandia.
OdpowiedzUsuńKaj idziesz?! Zamiąchaj łychą jeszcze raz, ino szybko! Bożem głodna, a noc mnie zastała! ;)
OdpowiedzUsuńKiej nimom, to kaj miąchać mam? Furda grzyby, śliwowincji może poleję stakańczyk albo dwa?
OdpowiedzUsuńNie będziem się rozmieniać na kubki, polej od razu cały kufel - może szybciej mnie sen dogoni! ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie. Ja też z takich małych szklaneczek nie pijam, bo się boję, że połknę razem z zawartością. Jak potrzeba nasennie to ja jeszcze pośpiewać mogę. A nie, soreczki, jak śpiewam to myszy uciekają.
OdpowiedzUsuńTo polej raz jeszcze i idziem w kimono.
OdpowiedzUsuńA naści, co Ci będę zdrowotnego napitku żałował. Kimona nie mam, to pójdę fpiz... spać znakiem mówiąc.
OdpowiedzUsuńA idźże gdzie chcesz, ino nie do diabła ;) Ja zaś się szykuję na białą salę ;)
OdpowiedzUsuńBrrrrranoc! (niedopitą jeszcze zawartość kufla zabieram ze sobą ;))
I poszła!
Oj, po tytule myślałam, że jednak będzie rosołek!
OdpowiedzUsuńWesoło Wam w nocy było! A ja spałam i taką ucztę przegapiłam... Czekam teraz na Tatulowe specjały!
A ja juz myslalam, ze to wszystkie kurki pod toporek poszly i na pienku glowki stracily :) Az odetchnelam z ulga kiedy zobaczylam, ze to o grzyby chodzi. Szkoda, ze makaron juz zjedzony bo chetnie bym sie do degustacji przylaczyla. A i sliwowica bym nie pogardzila :))
OdpowiedzUsuńA, było wesoło, było. Niektórzy to jeszcze w łóżeczku dopijali, jak widzę. A na przyszłość trzeba trzymać rękę na pulsie, bo nigdy nie wiadomo kiedy się impra wykręci. Zwłaszcza jak towarzystwu wystarczy niewinne chrząknięcie ;) Następną razą zostawię Wam po trochu. A na śliwowincję wpadajcie kiedy wola.
OdpowiedzUsuńo kurka, kurki to ja lubie, że kurka jego mać!!!
OdpowiedzUsuńa tutaj jakieś kufle polewają widze, a ja tutaj nic... tak siedze tutaj sam... jak ten palec samiutki.... o suchym pysku....
Jakże to, o suchym pysku?! Kochanieńki, to okropnie niezdrowo! To jakby nie jeść warzyw albo na golasa robić obrządek zimą! Choroba murowana albo i zapalenie.
OdpowiedzUsuńHihi Ten juz sie z kurkami zegna a jam sie nawet nie przywitala :P
OdpowiedzUsuńCudenko ! Normalnie cudenko jak w morde strzelil :)
Ha! widział? - zazdraszczają nam tera! ;)))
OdpowiedzUsuńNooo... I powiem ja dla Ciebie, że mają czego. Było spać? Trza pod kurki chlać, nie z kurkami kłaść się spać. Poleczko, należało zapukać buteleczką w okieneczko, czy my z Zemfiroczką nie podzielilibyśmy się? No jak nie, jak tak! Oj, ludzie, ludzie, jakby do Maciaszczyka było daleko ;)
OdpowiedzUsuńja to od świeżych wolę suszone grzyby więc czekam na te placki :)
OdpowiedzUsuńBędą, będą, ale niewyróbka czasowa normalnie.
OdpowiedzUsuń