... A opar jak się snuł, tak się snuje.
Królowa Gryzelda zawsze chciała mieć co gryźć. Rzemień od popręgu, kolano króla pana, a kiedy nie było nic, na przykład kiedy król pan szedł na wojnę (niejednokrotnie razem z kolanem), wówczas po kryjomu podgryzała pęciny królewskim wyżłom albo bryczesy stangreta Władysława (jak tylko stangret Władysław skończył służbę i się nie opierał).
Ciężkie było życie królowej Gryzeldy, oj, ciężkie. Jedynie faun Zenon osładzał jej żywot, nadskakując i dosładzając jak mógł i z tej, i z tej strony, z czego królowa Gryzelda nawet była rada, ponieważ nieopieszały był. Kiedy Gryzelda swoim zwyczajem gryzła, wołała zawsze po hołwiańsku: „Pieprzdol, pieprzdol!”, co po naszemu znaczy „Oczywiście, wykupię platynowy abonament i poproszę o promocyjne kapsle”, a wtedy, jak na zawołanie, z położonego u stóp zamku niezgłębionego jeziora wzlatywały zawsze niezliczone chmary bieluchnych łabądziów i zielonych perliczek, a czasami nawet odwrotnie. Dlatego też do dziś nad Pieprzdolnickim Uroczyskiem dla upamiętnienia zawołań królowej nawet w bezchmurną pogodę wznoszą się opary, gdyż jej wołanie wznosiło się często, namiętnie i bez względu na aurę. Prawdopodobnie zależało jej na tym abonamencie, a może i na kapslach.
Najgorzej, że kiedy król pan powrócił z wojny, faun Zenon bardzo szybko okazał się być przebranym w pelerynę stangretem Władysławem. Czego nikomu nie życzę, albowiem wieść niesie, że kiedy król pan powraca i się zżyma, to potem boli pupa i się nie siada, a czasem nawet się nie dycha, czego świadkiem mógłby być stangret Władysław gdyby nie to, że już nie dycha.
A opar jak się snuł, tak się snuje. Taka to legenda.
poniedziałek, 2 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No tak, Gryzelda, to gryzie ! Biedny stangret Władysław...
OdpowiedzUsuńOj, w tej historii to chyba maczał łapy pewien zacny Duch.. Z puszczy..
OdpowiedzUsuńAlbo i co lepszego..
;-)
Było się nie przebierać za fauna :)
OdpowiedzUsuńA co to ja, Moniko, taki ostatni żeby bez pomocy nie sklecić dwóch zdań? ;) No, może ortografy dla mnie pomocna dłoń poprawiła :)
"niejednokrotnie razem z kolanem", oj co to sie podzialo Tosku, zeby na woje od razu zabierac kolano :D
OdpowiedzUsuńKról pan akurat musiał, bo jak raz zostawił, to po powrocie było mocno pogryzione :)
OdpowiedzUsuńNo ja o tych ortografach oczywiście! I przycinkach :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza o przycinkach ;) Lecę poczytać, bo widzę, kumy moje drogie, że coś fajnego u Was przybyło.
OdpowiedzUsuńPrzycinkach powiadacie? Ortografach? Jeee tam, mnie nikt nie przebije :D Oglaszam sie przycinkowym zwyciezca!
OdpowiedzUsuńw takich okolicznosciach, to kazda szanujaca sie dziewica tez chcialaby byc Gryzelda albo nawet ta wznoszaca sie znad jeziora pierliczka.
OdpowiedzUsuńlegenda legendą, a czy wpada pan Antoni na nasze urodziny? o tu, o : http://www.facebook.com/pages/Krakow-Poland/100-masla-w-masle/182116309282?v=app_7146470109&ref=sgm
OdpowiedzUsuńCzy Gryzelda rżała, kiedy przestawała rzuć rzemień od popręgu? :D
OdpowiedzUsuńBuruu, nie sądzę żeby ktoś to kwestionował. Królowo przycinkowa! :)
OdpowiedzUsuńKlaro, bycie perliczką zaiste jest kuszące, ale tylko do momentu natarcia majrankiem :)
Manra, zrobiłem cielęcinę z bobem. Z masłem, ma się rozumieć.
Magento, o tym legenda milczy, niestety... Myślisz? Fuj! ;)