piątek, 27 sierpnia 2010

Łosoś zamiast pstrąga, ale z kabaczkiem

















Mówiłem ja dla was, że nad jeziorami ryba marna? A, mówiłem zdaje się. No, marna najczęściej. Od powrotu z biwaku tak mnie chciało się ryby pojeść, aż nie zmogłem i narobiłem. Kabaczków dobre ludzie nanieśli, to zrobiłem zdrowotną, soczystą rybunię.

Właściwie miał to być pstrąg, przynajmniej na torebce tak stało. Jakiś taki różowy, ale co tam. Dopiero po zrobieniu okazało się, że się pomyliłem się robiąc napisik, bo był to łosoś, którego kupiłem w jednym hipermarkiecie ze dwa miesiące temu. Taki świeżutki był, że wziąłem całego, ze trzy kilo tego było. Trochę zrobiłem na świeżo, trochę carpaccio, zupę, a resztę schowałem w zamrażarniku na zaś. Wiem, wiem, nie wierzycie, że u Francuza w Polsce można kupić świeżą rybę. A jednak. Pomylili się musi i do nas wysłali zamiast do Rumunii. Ten łosoś nawet po mrożeniu zachował fantastyczną soczystość i aromat morza. Wyszła fajna brejka, a co najważniejsze, z ryby po rozgryzieniu wypływał soczek. Tegom chciał, jak powiedział Czarniecki, ale też tegom nie dostał tam, gdzie ryba powinna być przynajmniej tak samo hołubiona, jak kartacze.

Po prawdzie tak sobie myślę, że do kabaczka w sosie pomidorowym łosoś leży mniej, niż pstrąg, ale dał radę. No to nie debrylujemy, tylko zapodajemy.

Składniki:
0,5 kg ryby,
0,5 kg kabaczka,
6 sporych pomidorów,
pęczek natki pietruszki,
4 ząbki czosnku,
sól, pieprz, sok z cytryny.

Kabaczka przepaławiamy, wydłubujemy pestki i miętki miąższ (wie ktoś, co z tym można zrobić? ja wyrzucam, a szkoda marnować jedzenie), wrzucamy na sporą ilość oliwy i dusimy. Ja skórki nie obdłubuję, bo letnie kabaczki mają skórkę jak pośladki Węcławskiej Barbary. Oliwy sporo, bo z pomidorami i pietruszką stworzy czerwono-zielony sos. Zdrowotny, pomidory z oliwą mówią rakowi „spieprzaj, dziadu”.

Rybę solimy, opieprzamy, skrapiamy sokiem z cytryny i odstawiamy, niechaj się nad sobą zastanowi.

Pomidory sparzamy, zdejmujemy skórkę. I znowu: są tacy, którzy każą usuwać pestki. A na co? No, jeszcze do zupy dodać, to tak, ale do śmieci?! Taki zacny letni pomidor?! O, nie. Może i brzydziej wygląda, choć nie wydaje dla mnie się, ale smakuje tak samo. No więc tego wspaniałego słodziuśkiego pomidora kroimy w kostkę i kiedy kabaczek półmiętki, dorzucamy na patelnię. Solimy, pieprzymy. Już teraz zapach rozmarza, a najlepsze przed nami!

Jak się kabaczek zrobi miękki a pomidor zaprzyjaźni z oliwą, dodajemy pietruchę i posiekany z solą czosnek. Od razu łyżką cedzakową wyjmujemy warzywa. Czosnek nie wyparuje i będzie wyczuwalny. Wiem, że większość ludzi daje mniej czosnku, ale ja go lubię tak, że garściami jem. W rzeczywistości napisałem tu, że 4 ząbki, ale dałem 6... No co, Grzebień Anastazja akurat u wód była, to mogłem ziachać, czy nie tak, co?

Ale do rzeczy, bo zaraz zrobi się szkopuł, że dłużej się czyta niż robi. Chociaż, bo ja wiem... I tak nikt nie dobrnął do tego miejsca, więc żyj słowotoku, grafomanio, żyj! Daję dalej.

Na oliwie i soku z pomidorów i kabaczka dusimy krótko rybę. Z 5 minut albo i mniej. Płyn nam w tym czasie odparuje, pozostanie pomidorowa oliwa, a ryba będzie spływała własnym sokiem. No i teraz dopiero to jest zapach. Dorzucamy warzywa, delikatnie mieszamy, chwilkę jeszcze podduszamy i wydajemy, nie żałując rzadkiego rybno-pomidorowego sosu. Można dodać po kawałku bagietki żeby do końca wysączyć tę aromatyczność.

Pomidory teraz są takie, że ani grama kwaśności nie mają. Sam smak. Pokropiłem więc po wierzchu odrobinką cytrynki żeby zaostrzyć aromata, który sam w sobie jest szalennie delikatny, zwiewny, letni. Rybka - poezja. Właśnie tego mi brakowało nad jeziorami: soczystego, gotowanego w winie szczupaka, usmażonej przednio siei, frytek z małych okonków. Genialnie uwędzona sielawa, choć pożarłem ją z głową i ogonem, nie zaspokoiła moich oczekiwań. No to se zrobiłem sam, czego i dla państwa życzę, amen.


PeeS: Wybaczcie, nie chciało mi się obrabiać foty. Kawałek czosnku w lewym dolnym rogu i kapka sosu po lewej odwracają uwagę od tego i tak źle skadrowanego zdjęcia, ale mam jeszcze urlopowego lenia i się dla mnie nie chce. Zresztą, jak nie mam lenia, to foty nie lepsze, a jak fota w magazynie doskonała, to jest podejrzenie, że plastikowa, co nie? A tu życie jest i codzienne chłopskie pożywienie, które i rozbryzgnie się, i za talerz wyleci... A co to, chlebem nie zbierze się? Pojedzcie dziś dobrze, moje wy płoteczki srebrnołuskie.

16 komentarzy:

  1. Bardzo smacznie i aromatycznie!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, Beatko, złoty dzieciaku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czort! Gdybyś nie rzekł, to bym w życiu ja tego sosu nie zauważył - co z resztą chcesz od tego zdjęcia? Przecie piękne jest. Z resztą ryba piękna sama w sobie, co tu dużo gadać..

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż, z mientkim sie wiele zrobić nie da...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra ryba nie jest zła - jak mawiają najstarsi mieszkańcy Wsi Nadmorskiej;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha, ryba z kabaczkiem- świetny pomysł, i to w towarzystwie pomidorów z oliwą !
    I zdjęcie niczego sobie, wszystko widać, co trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam ryby, ostatnio właśnie robiłem pstrąga pieczonego w soli, a nie miałem ochotę tak zrobić łososia. Następnym razem łosoś pójdzie pod sól.
    Przepis smakowity, zapamiętany i czeka w kolejce do wykorzystania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Smakowicie! Strasznie pstrąga, ale łosoś też być może. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Moco, a bo mnie ostatnio nic się nie podoba. Marudny jestem i tyle. Sos rzeczywiście mało widoczny, ale bardzo aromatyczny.

    Mamamarzyniu, to wyciepuję :)

    Nivejko, wiedzą, co mówią!

    Grażynko, żostało mi tego kabaczka, zrobię dziś placki takie jak u Ciebie.

    Ojcze Dyrektorze, od dawna myślę o zrobieniu ryby w soli, nawet czasem w hipermarkecie trafiają się świeże, ale jakoś nie mogę się przybrać do znalezienia przepisu. Bądź człowiekiem, podziel się :)

    Kubo, Ago, ja kiedy jem pstrąga, to stwierdzam, że pstrąg lepszy, a jak łososia, to że łosoś. Fajnie, bo zawsze jem rybę, którą wolę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepisów na rybę w soli jest mnóstwo, ale najlepiej ujęła to pani Kręglicka http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96945,1344994.html
    Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki! Aż ślinka cieknie jak się to czyta. Zajrzę jutro, czy nie mają gdzie świeżej ryby.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam Cię na mój blog do zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lo kochana, dziękuję!

    A propos sosu, którego nie widać, na co zwrócił uwagę Mico. Właśnie sobie pomyślałem, że to jest sos ala taki jeden Bobek. Wiecie, na wizji mówi, że zrobił gęsty, zawiesisty sos, a nalewa rzadką zupę. No więc do tej ryby był sos ala taki jeden M. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Akurat ja jestem wielkim zwolennikiem łososia i mogę się nim zajadać pod każdą postacią. Sam bardzo chętni korzystając z przepisów https://mowisalmon.pl/przepisy/ lubię przyrządzić jakieś fajne danie z łososiem w roli głównej.

    OdpowiedzUsuń