wtorek, 6 grudnia 2011
Letni makaron z sosem oliwkowym z pomidorów
A jednak okazało się, że Mikołaj do nas zawitał o czasie. Pozawczoraj falstart był, a nawet nie falstart, bo to nie on, tylko straż ogniowa przemknęła jak się w Kaźmirówce stodoła fajczyła. Nawet wybuchi byli, bo chłop popod siankiem półroczny zapas samogonki trzymał na okoliczność wojny. No a dzisiaj poznajdowaliśmy przy kominie różne fajne rzeczy. Sołtys Szuwaśko słój ogórców dostał, u Pałąków była wielgachna torba landrynek i grzebień, a Radziulis Czesław wzbogacił się o całe mnóstwo gazet na podpałkę. To znaczy on myślał, że dostał te gazety, ale potem doszedł, że sam je przy piecu zostawił, a od Mikołaja otrzymał różową fufajkę. Tylko że kiedy on się spostrzegł, że fufajka zahaczyła się o gwózdek w kominie, to za późno było, ponieważ w piecu już buzowało i z fufajki marne resztki ostały się, w dodatku takie więcej czarniawe.
Dla mnie Mikołaj litr gazu do mojej emailowanej kucheneczki gazowej i książeczkę z przepisami przyniósł. Widzi mi się, że Pałąkowa w tym palce maczała, bo raz że jej paluchy na obkładce odbite, a dwa że niezadawno temu ona na pokazie garnków była, co to potem dwa dni po wiosce latała i wiszczała, że jak można za garnek żądać tyle mamony, że i traktor kupiłby. Używany to używany, ale zawsze. A tę książeczkę to ten sam producent, co te garnki toczy, wydał, więc może moja sąsiadka podciągnęła cichaczem ze stolika. Karola Okrasy receptury tam są. Dietetologiczne. Takich naszemu sołtysowi i pokazać nie można, bo zaraz sarka, pluje i złorzeczy. On jak coś nietłuste jest, to go wzdryga.
I tego, zaraz umyśliłem przyrządzić coś z tej książeczki, bo Okrasa po kuchni fajnie hasa i ma chłopak polot. Padło na przeuroczy makaron z sosem z pomidorów i oliwek. Bo to, rozumiecie, na jesień dwie metody są: albo ją satyrką i bigosem, albo takim daniem, że powąchasz, zamkniesz oczy, i jakbyś, nie przymierzając, na stokach Toskanii znajszedł się, albo i popod Paździerzownicą w czas żniw. To daję, co nie?
Składniki:
▪ 20 dkg makaronu,
▪ 5 dkg wędzonego boczku,
▪ 6 pomidorów,
▪ 5 pomidorków koktajlowych,
▪ po garści zielonych i czarnych oliwek,
▪ 1 pęczek bazylii,
▪ 2 ząbki czosnku,
▪ nie za duża cebula,
▪ 1 łyżka masła,
▪ 2 łyżki twardego sera.
Na patelnię wlewamy oliwę z oliwek (ja lubię dać ciut więcej, niż potrzeba, bo potem ona tak pięknie błyszczy i dodaje subtelnego smaczku), krótko podduszamy pokrojony boczek, a potem dorzucamy i szklimy szklimy posiekaną cebulę i czosnek. Dodajemy obrane ze skórki i pokrojone w kostkę pomidory. Dusimy na niezbyt dużym gazie. Kiedy pomidory się rozgotują, dorzucamy przepołowione pomidorki koktajlowe oraz oliwki, połowę posiekanych, połowę w całości. Całość doprawiamy solą, pieprzem, dorzucamy masło i wyłączamy gazowanie. Kiedy się masło roztopi, dorzucamy posiekaną bazylię, mieszamy z makaronem i już (ja dałem nitki, bo innego nie miałem, tagliatelle byłyby lepsze). A nie, jeszcze starkowanego sera na wierzch sypiemy. Robi się to tyle czasu, co się kluski gotują. Ach, ten aromat... radosny, słoneczny, pełny. A poszła ty, jesieni, w kibieni, że poetycznością polecę.
Po prawdzie, teraźniejsze grudniowe pomidory to się do zakwaszania octu jedynie nadają, ale zawsze można użyć takich z puszki. I tak zaodraz letnie ciepełko człowieka owionie, ciemne myśli pójdą precz, i aż się będzie chciało nad rzeczkę plażować iść. Byle się w porę opamiętać, bo zapalenie płuc i odmrożenie schabów gotowe. Ale o schabie opowiem wam jak skończę jeść budyń.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przepiękny makaron! Posmak lata w samym środku zimy :)
OdpowiedzUsuńTe Twoje wpisy Tony to cudowny pomysł na Mikołakowy prezent! Się uśmiałam jak norka:))))
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie i pozdrawiam.
Bardzo smakowity makaronik ! Lato na zimę to dobry pomysł - ja wczoraj miałam letnią sałatkę, jutro wrzucę :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Fajnie jest podjeść takie letnie danko kiedy za oknem plucha i zimno :)
OdpowiedzUsuńNa choliere komu rozowa fufajka? Co innego ta samogonka co sie byla spalila! :( A Palokowa widze w przewysmienitej formie, eh nic si enei zmienia :D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Tosku i PS. W grudniu tez sie zgodze lepsze pomidory puszkowane, hej!
Buruusiu kochana, już tam Mikołaj wie, czego komu trzeba. A lans na zabawie w remizie to pies? Aha! Pałąkowa kwitnie, tylko ostatnio zapętliła się jak pilnowała prania :D
OdpowiedzUsuń