sobota, 11 lutego 2012

Dzień Zakichanych

- Sołtysie, może skoczymy do Maciaszczyka na jednego? Gadają, że Święto Zakichanych dzisiaj, a jak raz coś mię w nosie kręci, to i okazja jest.

- A weź nie wnerwiaj mnie, czasu u mnie nima. Ścianę w chlewiku naprawić muszę, bo się chita. Walę tynki dzisiaj, psia matula!

Nie to nie, pójdę z Radziulisem Czesławem. A dla wszystkich chorych z okazji Dnia Zakichanych zabawnych chrząknięć, urozmaiconych kaszlnięć, efektownych kichnięć, bezproblemowego odkrztuszania oraz wszystkiego najzakichańszego życzy Chryprak Apsioni, czyli ja. Kichajmy se i niech święty Kaszlenty będzie z nami! Aaapsik! A o ło, nie mówiłem, że w nosie kręci?

20 komentarzy:

  1. ...mnie dziś pokarało!!!...prądem mnie kicha,znaczy że z prądem kicha...nieloguje mnie kombajnu i takie tam...może tą świeczunię co mam za kaganek w zbiornik wsadzić..?!
    Wprawdzie taka świeczunia jak w samraz na święto zakichania...ale zakichanego nima...at!
    Antoni! Króliczek za oknem zesztywniał...!
    Tuszę..króliczą oczywiście...mnie nie o(d)puścisz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, pierwszy raz tu jestem, ale chyba podoba mi się twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Antoni znowu mnie rozbawiłeś swoim postem. Chyba będę tu zaglądać jak mnie jakaś chandryja złapie, i bydzie trzymać. Oj zakichany ten dzień. Na zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Cię wzięło :))) Kichać na to!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nima święta bez Maciaszczykowych pyszności... Ale dzisiaj w Dzień Zakichanych to aby kapeczkę, litr wystarczy.. Wszystkiego dobrego, aaaapsik! Na zdrowie..

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba ten dzień Zakichanych ! Dla zdrowotności będę procentami świętować :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wolę zakichanych od niewolniczo hołdujących modzie na łże-dzień zakochanych

    OdpowiedzUsuń
  8. ej no, ale to kichanie to przecież dlatemu, że Antoni ma uczulenie na róże i czekoladki w kształcie serduszek, a teraz nakupił hurtowych ilości jednych i drugich, żeby we wtorek obdarować każdą koszelewską pannę, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. OOO, Iza to potrafi trafne wyciągać wnioski, co Antoni? A na zakichanie najlepsza malinóweczka. Weź nie mów, że nie masz jakiej na podorędziu.
    Na zdrowie! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antonio, amo te!

      Wiersz powściągliwy
      Nie wiem jak to wyrazić... Bo wszystko
      ma swoją miarę i stopnie i skalę...
      Zakochałem się w tobie, pani,
      w pewnej mierze, rzekłbym, niebywale.

      Do pewnego stopnia... bo miłość
      ma swą skalę i miarę, i stopnie.
      Słowem... nie wiem, jak to wyrazić...
      Kocham ciebie nieomal okropnie

      Jestem bliski mniej więcej szaleństwa
      i poniekąd w miłosnym obłędzie,
      niezupełnie, ale, rzekłbym, prawie,
      bo kto może
      przewidzieć, co będzie.

      Jeśli pani... także coś takiego,
      coś... plus minus... na ogół, powiedzmy,
      oczywiście - bez zobowiązań,
      pod uwagę wziąwszy stan obecny...

      Jednakowoż (bo kto może wiedzieć?)
      jeśli sądzisz, że przypuszczalnie -
      proszę jakoś mi o tym powiedzieć
      z zastrzeżeniem, ewentualnie.
      Julian Tuwim

      Usuń
  11. Pierwszy raz tu goszczę i przyznać muszę, że miejsce to miłe bardzo. Bloga z ogromną przyjemnością przeglądać będę i do swoich ulubionych dodaję (o ile gospodarz nie zgłosi sprzeciwu)

    OdpowiedzUsuń
  12. walę tynki w dzień zakichanych...hi,hi...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Antoni!!!!
    Ty słyszał..."od kwietnia UE chce wprowadzić nakaz sprzedaży alkoholu przez 8 h dziennie"!!!!
    ...nieeee...no,prima aprilis chiba...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja bym chciał wszystkim dobrym duszom (z wyjątkiem Klary, dla której dodatkowo wiszę soneta) podziękować za komentarze. Przepraszam, ale nawał roboty na gospodarce uniemonieżlimownia... nieumożliwniwnie... wnia... znaczy się, że - jako Internetowy Tester Jaj Z Trójką Akceptujący Jaja Z Trójką Do Hipermarkietów - nie jestem chwilowo w stanie odpowiadać na wszystkie miłe komentarze, a nawet kasować te niemiłe. Z czego się zrobiło zamieszanie, bo pan Pryszuk Zygmunt napisał, że mógłbym zmienić krawat. Niby nic, ale po sprawdzeniu okazało się, że rzeczywiście, pasta jajeczna była obeczna, a krawat drugi tydzień noszony. Zmieniłem. I CO? Nowy człowiek! Nie dusi już tak w płucach, żyłka tak nie pyłga, i ogólnie świeższe powietrze jakby. Ot, a tylko krawat zmieniłem, nie?

    Niniejszym w dyskursie o pierwszeństwie jaja lub kury staję po stronie jaja. Wszak gdybym nie miał jajka na krawacie, to może i bym się udusił, czy nie tak, co?

    OdpowiedzUsuń
  15. Według mnie jest to straszna komercha, nic poza tym.

    OdpowiedzUsuń
  16. Na walentynki najlepsze są własnoręcznie zrobione czekoladki ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nic tak nie robi dobrze na dzień zakochanych jak pity za 2013

    OdpowiedzUsuń