piątek, 5 marca 2010

Miała baba dżem




















Zaskoczył mnie Czerpak Dżon, pociotek mój, o którym onegdaj przepowiadałem ja dla was. Przysłał on do mnie z Hameryki ekspresem paczkę, a w paczce babę. Wywdzięczyć się on chciał, że ja czasem do jego chałupy zaglądam, czy nie wali się. Dodatkowo radość chciał pokazać, bo w robocie awansował z kierowcy taczki na zastępcę ślusarza co toczy zaślepki do bambulatorów (tych bez kapsztyfikatora) i półśrubki z gwintem obustronnym w takiej fabryce, w której robią wielkie kontenery do szmuglowania Meksykaninów przez granicę. Dobra ta baba, pierwszorzędna. A pomysłowa jaka, i w transporcie nieuszkodzona. Dzisiaj będzie o niej właśnie, bo przepisa drogą emaliową zdobyłem. Oto relacja Dżona.

Składniki
ciasto: 
225ml (1 szklanka) mleka, 
1 jajko, 
500g (4,5 szklanki) mąki, 
1/2 łyżeczki soli, 
75g (6 łyżek) cukru, 
50g (4 łyżki) masła, 
1 łyżeczka suszonych drożdży.

nadzienie:
25g (2 łyżki) masła, 
1 łyżeczka cynamonu, 
200g (pół słoika) dżemu truskawkowego.

lukier:
 
50g (1/4 szklanki) cukru pudru, 
60 ml (4 łyżki) wody, 
sok z połowy cytryny.

[Listonic]

Drożdże rozrobić z niedużą ilościa ciepłej wody lub mleka i łyżeczką cukru. Zostawić, aż zaczną rosnąć.

Letnie mleko, cukier, jajko, sól, masło wymieszać. Przesiać mąkę, dodać drożdże, dokładnie wymiesić. Zostawić do wyrośnięcia. (Uwaga! Mąki może być za mało, musiałem dodać sporo więcej, żeby ciasto nie było zbyt luźne).

Gdy ciasto podrośnie, należy uformować kwadratowy placek (około 30x30cm). Rozpuszczone i następnie ostudzone masło rozsmarować na placku. Posypać cynamonem i posmarować dżemem. Zawinąć jak roladę. (Żeby ułatwić sobie sprawę, placek można położyć na folii. Folia nie przylgnie do blatu tak jak ciasto i unosząc ją będzie łatwiej zawinąć roladę.) Następnie pokroić na 12 części i układać w prostokątnej blasze wysmarowanej masłem lub olejem. W przypadku braku kwadratowej blachy można przeklepać okrągłą albo użyć tortownicy i blaszek innych kształtów. Tak przygotowaną formę zostawić na około pół godziny w ciepłym miejscu - ciasto musi zwiększyć dwukrotnie swoją objętość. Piec 15-20 min. w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Gdy buła jest już rumiana, wyjąć z pieca.

W międzyczasie przygotowujemy lukier. Wodę mieszamy z cukrem i sokiem z cytryny. Gotujemy około 3-5 minut na wolnym ogniu, następnie na 1-2 minut zwiększamy płomień maksymalnie. Następnie zanim lukier zgęstnieje powlekamy nim bułę - najlepiej użyć do tego celu pędzelka.

Baba ta jest najlepsza lekko ciepła i zapijana mlekiem.

To na koniec jeszcze raz ja, bo to być nie może żebym ostatniego słowa nie miał. Szykuję się do kandydatowania na wójta w Gliniewicach, to i muszę nauczyć się przegadywać wszystkich jak nasz sołtys. Każdy głupi wie, mówi on do mnie — Szuwaśko znaczy się — że nieważne, czy mądrze gadasz, czy swoim zwyczajem głupkowato. Bylebyś bałbotał jak najwięcej i jako ostatni się odezwał, a czy powiesz „naturalną koleją rzeczy, ewidentnie konkludując w tym aspekcie sprawy, problem wydaje się być bezprecendensowny”, czy „nu, i znoweś flaszka pęknęła”, to mało ważne jest. Tak on mnie uświadamiał. Co przytoczywszy, oddalam się z ostatnim słowem. Ha!

20 komentarzy:

  1. O matko... Uściskaj Dzona ode mnie!!! Ludzie, ślinka mi leci :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialna ta baba i do tego jaka zmysłowa :) Idę jeśc, bo od patrzenia zgłodniałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie mieć takiego wujka Dżona!!!
    A baba pierwszorzędna i to prosto z Hameryki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooooo, Szuwaśko subtelny psycholog. Trzeba się uczyć od niego. Rach ciach, Antoni i obejmiesz wszyściutkie urzędy :)
    I babę tyż!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dżon ładnie po naszemu mówi, jak widać nie zapomniał w gębie tatowego języka. I za babami się ogląda. Nurtuje mnie tylko jedno, słodkiego ciała nigdy dość, ale on zawsze za takimi pulchnymi się oglądał? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z podziękowaniem, Kucharze. Dla Dżona powiedziałem, że wtedy a wtedy, tu i tu będzie o tej babie. I on jak gdzie podkradnie internata, to se luknie. Albo jak wyczai budkę z darmowym dzwonieniem do Polski, to zadzwoni i ja dla niego przekażę te uściski.

    Szarlotku, no właśnie mi też się wydała taka zalotna ciutkę, ale to jej nie pomogło i żem ją pożarł bez nic.

    Noo, Kasiuc, z hamerykańskiej, walczącej o pokój na wszystkich wojnach świata mąki ona musiała być!

    Zaraz tam subtelny. Naczytał się tych książków, na kursa jako sołtys pojeździł, to i mądrego struga. Ale czy on dobrze prawi, to i nie wiem ja, bo czasem jak chłopy w klubokawiarni o walorach estetycznych Ślusarskiej Bolesławy gadają, a ja dodam, że kiszonka buraczana dla mnie stęchła, to faktycznie, one już więcej nic nie mówią, ale jakoś tak dziwnie się na mnie gapią. Baby ja już bym obłapiał, znaczy się obejmował, ale się dla mnie, czorty, wysmykują :D

    Zemfi, on skończył sześć klas, to on edukowany silnie jest. W gadce trochu słychać, bo "r" wypowiada jakby suchą bułką zapchał się.

    OdpowiedzUsuń
  7. O, śliczna ta baba, jak kwiatek jaki (nie nie , nie rozmaryn ;) ) Dobry taki pociotek co to baby w paczkach śle :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Drożdżowa ciepła baba i kubek mleka toż to raj doznaniowy i może doprowadzić do ekscytacji kubków smakowych. Wpadaj do mnie na deser krwiodawco, a może też go wyślę paczką, tylko niestety nie z Hameryki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, Moniko, a już miałem intonować ;)

    Lo, widziałem ja ten Twój deser jak w dzień w robocie miałem przerwę i przysiadłem na progu chlewika. Cholibcia, ekskluzyjny taki, że zjeść szkoda, a na zmarnowanie żal!

    OdpowiedzUsuń
  10. No, Czypraki zdolne są wszystkie, pewnie po Tatulu... Przepis zapisałam, kiedyś zrobię sobie takie cudo i podjemy na ciepło z mlekiem.
    Jak startujesz na wójta, to zareklamuj się trochę w Internecie - może stronę załóż? Ale jak masz takiego gadanego, jak pisanego, to sobie poradzisz.... Aha, gadanego masz, słyszałam w radiu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. alez bym zjadla takiej baby. a zostalo kawalek bo piec mi sie nie chce:) co do ostatniego slowa, to cos w tym jest:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Grażynko, on Czyprak tylko po mamusi mojej, której brata siostry ciotecznej stryjeczny brat miał siostrzeńca, który ożenił się z Habudźko Stefanią, a z nich wyszedł mój pociotek, Czerpak Dżon. Po naszemu Jasiek, bo on do Hameryki wyjechał dopiero jak gręplarnia padła. A jak się rozchodzi o gadane, to ten-tego-ten, to chyba niezanadto.

    Bondowo Basiu, cieszy mnie, że dla Ciebie podoba się. Dla Ciebie, kochanieńka, się znajdzie końcóweczka, najlepsiejsza! :)Sądzisz jednakowoż, że sołtys nasz racji trochę może mieć o tym ostatnim słowie? No, to pozwolisz, potrenuję: Khem, pająku Stefanu ty jeden, a poszed mie stąd!
    :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Antoni, słodko sie u Ciebie zrobiło...
    Antoni, gadanie, gadanie - masz je - to pewne, ale aby wszystko sprawniej poszło, aby na tego sołtysa kandydować powinieneś jakieś spotkanie - zebranie całej wsi zrobić i w klubokawiarni na jakim ekranie dużym(albo prześcieradle, co prędzej sie znajdzie) wyświetlić wszystkie swoje smakołyki, opowiadać o nich podczas tego spotkania i jeszcze na pokazać babe Dżona. Widomo wtedy, że na pewno miałbys ostatnie zdanie i... sukces murowany.
    I z takimi życzeniami ku Tobie pozostając oddalam się ku niedzieli...

    OdpowiedzUsuń
  14. to niby ja tym pajakiem jestem? pierwszy raz mnie ktos tak nazwal...

    OdpowiedzUsuń
  15. O masz, Ewelajno, temacik na kolejny wpis gotowiutki. Z podziękowaniem ;)

    Basiu, a masz na imię Stefan? :D Niee, to było do pająka Stefana, co u mnie u powały swoją siedzibę ma. To tak w kwestii ostatniego słowa było.

    OdpowiedzUsuń
  16. moze Stefan ma podobnie jak moje koty: rozumie tylko to, co mu wygodne?

    OdpowiedzUsuń
  17. Ładne loki ma ta baba, już oczami ją zjadłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. No bo z pająkami to tak zawsze, Basiu ;)

    Przemijanie, a i dla mnie pozostało tylko jedzenie oczami, bo ją już spożyłem :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetna w niedziele spróbuje upiec może mi się uda.

    OdpowiedzUsuń
  20. No to żeby się udało - siup! ;)

    OdpowiedzUsuń