czwartek, 21 maja 2009

Wyprawa po marchew

Dostałem ja zaproszenie na cuś jakby Warsztaty Projektowania Gazet. Najsamprzód nie zamiarowałem jechać, bo bumaga do kurzenia najlepsza bez nic. Do Sierpakowa też kawał drogi, pekaes drogi, a rzepaku doglądać trzeba. Ale Szuwaśko, sołtys nasz, wiecie, okrutnie mnie namawiać zaczął. Jedź, durnowaty - chrypiał, bo to po odpuście w Gliniewicach było - świata kawał zobaczysz, a we warstacie to się heeej, nauczyć od metra możesz. Pamiętasz, kochanieńki, jakeś z alternatorem w ciągniku walczył? Toż ile my kombinowali nim to dymamo my wydumali, a i tak luźnik dyfraktora chrobotał. A tam, w tym warstacie, migusiem dla ciebie wszystko objaśnią. A jak i nie, to targ w Sierpakowie jest. Plegrów kupisz.

Tym mnie przekonał. Mus przyznać, że podorywki to mi nie wyszły. Marchew całkiem na marnację poszła. Sadzonek nakupić by przydało się, straty zmniejszyć... Marchwianego soku chciałem do beczek narobić na zimę. Sok marchwiany zdrowy.

Spakowałem roboczy kombinezon na wypadek gdyby warsztaty były praktyczne, ze smarowaniem łożysk znaczy się, i jadę. O siódmej mam pekaes do Gliniewic. Obrządek zrobię, Pałąkową o doglądanie żywiny poproszę, nałożę fioletowy odświętny garnitur i jadę. Musicie radzić sobie same, duszki wy moje. Pogotujcie tam cokolek, a jak wrócę, to zapodam wam, jak się robi ciasto marchwiane. Pałąkowa dla mnie zrobiła dziś, pojadłem za wszystkie czasy. Ostańcie w zdrowiu i nie wypijcie mi nalewki z rabarbaru, co ją schowałem za masielnicą.

6 komentarzy:

  1. A to wrócił on? Krowy ryczo, doić trza! A i rowera pożyczyć chciałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrócił ja, wrócił. Nie gada on, że krowy nie dojone, bo Pałąkowa doiła. Musi kolkie mieli abo cuś. A rower za chlewikiem stoi, jak zawsze. Bierze jak chce, tylko niech odda przed wieczorem. Jadę ja jutro do Paździerzownicy na targ po pastę do gumofilców i po barchanowe szmaty na zatyczki do butelek.

    OdpowiedzUsuń
  3. OO a to i dobrze. Narzeczono ze stacji by odebrał. Mojo furmanko niestosownie będzie. Deski nieheblowane na siedzisku u mnie i zadzior w dupsko wejść może. A tak wielocypedem na ramie to i szyku zadam!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie to ludzi o szyk starające zrobili się. Jak ja jego znam, to jemu nie o zadziory, ino o bliskość z przeciwną płcią rozchodzi się, jejbohu. Przytulić by się chciał, a może i rowerkiem gdzie w gęstwinę zajechać, że niby pobłądził. Żeby mnie tylko kółek nie powypaczał, bo do kościoła w niedzielę wstyd będzie jechać. A po kościele my z Szuwaśką w klubokawiarni o światowych sprawach radzić będziem, to jak prostak jaki wsiowy z wypaczonymi kółkami zajechać nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  5. A gdzie jest mielony??? U nas to w klubokawiarni pani Rysia od 6 rano serwuje kotleta i nadaje sie do konupcji (kotlet) besz wszzeszzzzzniejszzzego szznieczulllenia winem marki "Ziomal". Aleee nie kaszzdeeemu pasuje boszzzzole...

    OdpowiedzUsuń
  6. A prosił ja rabarbarówki nie tycać?

    OdpowiedzUsuń