niedziela, 21 czerwca 2009

Z cyklu „Co dziś na obiad”: letnie ziemniaczki z koperkiem














„Letnie” nie znaczy, że niebardzawo ciepłe, tylko że na lato danie takie to jest. Specjalnie ja je dziś zrobiłem, bo za oknem to jakaś jesień albo wczesna wiosna. I tak promoncja, że nie pada, to się na grilla do dobrych ludzi pojedzie się. O, słonko na chwilę wyszło. Czekajcie, pójdę naprodukować trochę witaminy D.

O, zaszło, a już miałem serdak nakładać i po gumnie przejść się. No, nic to. Więc na złość aurze – pachnący latem obiad. „Pachnący latem” znaczy, że jak się je, to się czuje zapach lata, a nie że jak jest lato, to on pachnący jest, a gdyby była jesień, to by śmierdział. Choć tak po prawdzie to wiosnę latoś jesienną mamy. O masz babo placek ze śliwkami, zakałapućkałem się.

Receptury nie podaję, bo i po co. Ot, smażone młode kartochelki z dorzuconą na koniec młodą cebulką i posypane młodym koperkiem i rozmarynem. Roboty tyle, co nic, a smak – ohoho. Takie letnie jedzonko. „Letnie” nie znaczy... A, pójdę ja już.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz