sobota, 12 września 2009

Torcik schabowy ze szpinakiem

















Nie, nie macie deżawiu. Ten przepis zapodałem 14 sierpnia kiedy przypomniało mi się, że kiedyś wymyśliłem takie miłe danko. Żeby nie zapomnieć, wklepałem, a dziś zrobiłem na obiad i dodałem foty. Podbijam więc datę i dodaję do akcji na Durszlaku. „Sierpień i wrzesień miesiącami trzeźwości i schabu”. Z trzeźwością, jak wiadomo, różnie w narodzie bywa, ale schabowego ze śpinakiem, co też tajemnicą nie jest, warto podjeść. Dooobreee! A leciało to tak, posłuchajcie:


Za wieprzowiną może nie szaleję (noo, z wyjątkiem flaków, golonki i boczku), ale dobra świnka raz na jakiś czas nie jest zła. Dzisiaj spróbuję opowiedzieć wam, sarenki puszyste, o czymś, co wymyśliłem dość dawno temu, i co mam zamiar za kilka dni powtórzyć, bo pysznościowe i uroczo wygląda. Zapytajcie Radziulisa Czesława i Ancioszko Stanisława. W temacie napisałem, że to torcik schabowy, ale z powodzeniem można go zrobić z kurczaka, indyka, z wołowiny też. Z każdego chudego mięsa. Ze schabu będzie twardsze, solidniejsze, z kurczaka delikatniejsze. Dlaczego torcik? A bo ma mnóstwo warstw; szarość schabu przeplata się z soczystą zielenią szpinaku, pobłyskuje biało ser i migoczą na czarno oliwki, a na czerwono – pomidory. Wiecie, Skrzypczykowi Witoldowi smakowało, a to coś znaczy.

Składniki:
30-50 dkg schabu bez kości,
10 cienkich plastrów wędzonego boczku,
1-2 opakowania serka topionego,
świeży szpinak, najlepiej młody,
garść posiekanych czarnych oliwek,
garść posiekanych suszonych pomidorów,
garść posiekanego rozmarynu (mniam!),
3 ząbki czosnku,
gałka muszkatołowa,
sól, pieprz.

Najpierw musimy pokroić schab. Cienko, więc zaczynamy od przymrożenia gagatka żeby był bardziej uległy podczas krojenia. Jak już na wpół zmrożony, ciach go ostrym nożem na jak najcieńsze, pergaminowej grubości plasterki. Pewnie można ciąć na grubsze plastry i rozbijać tłuczkiem, ale wtedy miła oku i językowi struktura mięsa jest... no, rozbita. Chciałbym powiedzieć, że w tym momencie wykonaliśmy większość prac manualnych przy tym daniu.

Przystępujemy do konstruowania naszej wieży. Dno naczynia żaroodpornego wykładamy kilkoma plastrami boczku. Dzięki temu zasadniczy tort nie przywrze do dna i będzie przeuroczo pachł. Pachnął. Pa... Będzie wydzielał przeuroczy aromat. Na to układamy warstwy: najpierw schabik, na schabik soczyste młode listki szpinaku (w Lidlu jest przez okrągły rok, nawet ogonków nie trzeba obrywać, takie to delikatne). Teraz ręką bierzemy kawałek sera topionego (nie za duży) i w palcach formujemy z niego płaski placek. Niezła zabawa, mówię wam. Kładziemy go na szpinaku. Nie musi dokładnie pokrywać naszego torciku, bo w pieczeniu ser się rozpuści i utworzy ze szpinakiem fantastyczną mieszankę, która zastąpi nam sos. Tak wygląda jedna warstwa, którą z ochotą posypujemy szczyptą soli, pieprzu, gałki i rozmarynu; kładziemy też trochę pokrojonego w cieniuśkie plasterki czosnku.

Mozolnie, ale z oczami śmiejącymi się na perspektywę tak uroczo wyglądającego obiadu układamy warstwa po warstwie, po nałożeniu kolejnego płata schabu solidnie dociskając całość żeby była zwarta. Bardzo dobrym pomysłem jest żeby w te warstwy wpleść pojedyncze warstwy z boczku, oliwek i pomidorów. Układanie tych składników na każdej warstwie dałoby zbyt intensywny smak, a pojedyncza czarna czy czerwona kreska dodaje uroku całemu daniu, i tylko muśnięcie innego smaku. Taki mały, ale jakże uroczy kontraścik. Muśnięcie zefirka znad Adriatyku.

W praktyce wygląda o tak, że po ułożeniu kilku „regularnych” warstw na kolejną układamy kilka plasterków boczku. Potem zwykłe warstwy, a na którąś z rzędu sypiemy posiekane suszone pomidory z zalewy (w przekroju otrzymamy czerwoną linię) zmieszane z garścią rozmarynu. Po kilku następnych – również drobniutko pocięte oliwki (czarna linia) i biały czosnek. Ostatnia warstwa - mięso albo boczek.

Jak już, to do pieca. Piec nie za długo, żeby mięso pozostało soczyste. Ale wiecie, schabowi, kurczęciu dużo nie trzeba. Ot, tłuszcz się z boczku wytopi, wierzch się letko zbrązowi, i wydajecie. Ja piekłem bez przykrycia, ale myślę, że i z przykrywką nie będzie biedy. Pamiętajcie żeby przed pokrojeniem odczekać 10–15 minut. Tuż po wyjęciu z piekarnika całość jest bardzo soczysta a ser w stanie ciekłym. Kiepsko się w tym stanie kroi.

















W składnikach podałem przedział od-do, a to dlatego, że nasz torcik może mieć i cztery, i piętnaście warstw. Ja dla 4 osób zrobiłem konstrukcję o wyskokości 40%... wrrróććć! o wysokości 15 cm. Do tego dajemy pieczone ziemniaki. Sos i sałatkę mamy w torciku, więc pozostaje nam już tylko przyjmować wyrazy uznania i zlizywać z ust roztopiony ser. Oj, jak zrobicie i zobaczycie, jak to wygląda, to przestaniecie się dziwić mojemu podekscytowaniu. Pa, bąble!

EDIT: Przepis ten dodaję także do akcji „Najlepsze z najlepszych 2009”, bo lubię go. Ten przepis. Torcik też.

9 komentarzy:

  1. Mniam! Mniam! Mniam! I tak tyle razy, ile centymetrów ma ten torcik!

    OdpowiedzUsuń
  2. A, jak tak, to siedymdziesiąt.

    OdpowiedzUsuń
  3. I przyszła familia moja... Niby nie urodziny a im tortu się zachciało. Wział ja przepis od Niego na tort, a tu mięso, liście... dziwne jakieś igrediencje. Pociął, poukładał, przyścisnął jak Mańke po zabawie w remizie i do pieca. Tort, nie Mańkę. Choć i ją można trochę rozgrzać... he he...
    I wyszło, cudeńko wyszło! Wyszła też i ślina z gęby tych to jedli i tych co jeszcze nie dostali.
    Mhhh, Może tort taki i na komunie strzelim...
    Skrzypczyk Witold

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak na komunie, to ze śmietaną bitą musowo i ze skwarkami, żeby więcej uroczyście było. O, jak dobrze, że smakowało.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powtórzę się : mniam, mniam!
    A jak pięknie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. taki urodzinowy torcik to by mi się przydał i to szybko :)
    a może zamiast topionego do spleśniałego dodać? myslisz, że by przeszło?

    OdpowiedzUsuń
  7. No, niebrzydki się udał.

    Zepsutego można dać jak najbardziej, świetna myśl. Zaostrzy smak. Zawsze mam wrażenie, że topiony po podgrzaniu ma trochę smak pleśniowego, ale co dobra gorgonzola, to gorgonzola. Aga, Ty też wrześniowa? Ja właśnie głowię się nad menu, bo do zostania jubiliantem zostało mi już tylko kilka dni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrobiony, zjedzony, zdjęcia za parę dni pojawią się na moim blogu
    Było przepysznie!!!
    za przepis gorąco dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  9. polecam się ;) Bardzo się cieszę, że smakowało. Z przyjemnością zerknę na foty.

    OdpowiedzUsuń