Nadal nic ja tu nie piszę ani obrządku na gospodarce nie robię. Wiadomo, żywiny samopas nie puściłem, bo by Łaciata zamuczała się na śmierć. Oddałem ja onegdaj Pałąkom mój stary kultywator, więc z wdzięczności Pałąk Halina, sąsiadka moja, i obejścia doglądać, i brukiew opielić u mnie na pólku obiecała. Zabrałem Szuwaśkę, baniak śliwowincji na drogę i pojechali myśmy, bo to jutro, kochanieńkie, siedymdziesiąta rocznica bitwy pod Wizną przypada.
Słyszeliście wy o tym, pierwiosneczki wy moje? O naszych Termopilach? O kapitanie Raginisie i jego garstce żołnierzy mężnych jak nie wiadomo co, które trzy dni bronili się przed niemiecką nawałą. Że te Niemce ich czapkami nie nakryły, to aż dziw. Na jednego zabitego naszego gieroja czterdziestu usieczonych faszystów przypadało, dacie wiarę? Tfu, żeb sobaki ścierwo tych parszywców włóczyli. No i dzisiaj we Wiźnie odprawują się uroczystości ku chwale. A że to prawie na naszym bagnie, to my z Szuwaśką traktorka ślauchiem obmyliśmy i pojedziem z fasonem jak do kościoła. Oprócz baniaczka - niedużego, z pięć litry, nie więcej - wzięli myśmy też trochę słoniny, boczku, pasztetowej, a na silnik traktorka położyliśmy kaszankę. Póki dojedziemy, grill dla nas sam się zrobi.
W tej Wiźnie będzie dziś rekonstrukcja bitwy i zagra szwedzka kapela ludowa, Sabaton. W łeb zachodzę: jak to jest, że zagraniczne ludzie opiewać nasze bohaterstwo wolą, niż my same. Posłuchajcie zresztą; wybrałem ja dla was z jutuba dwa tłumaczenia na nasz. A westchnijcie tam za tych, co krew przelewali w nierównej walce, od sojuszników opuszczeni.
Link pierwsze primo
Link drugie primo
Jak wrócę, opowiem wam, jak cycki krowiacze w panierce smażyć.
niedziela, 6 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
to czekam na te cycki krowiacze w panierce ;)
OdpowiedzUsuńSam nie wiem, czy pisać jest o czym. Bierze się cyckę, plastra kroi, podgotowuje nieco, a potem w jajku i bułce jak kotleta się smaży się. Niedobre to, mgłe i tłuste przeokrutnie. U Ruskich ja to jadłem wiele lat temu nazad kiedy w sanatorium na bolączkę żeber przebywałem. Dla nich smakowało. Z kartoflami i chlebem oni to jedli. Zapodać metodę obiecałem żeby się sołtysowi naszemu przypodobać, bo ma on pozajutro dotancje unijne rozdzielać. Las specjalnie zapuściłem, rozumiesz, Aga, bo jak się zrobi sobie z pola ugór albo z lasu śmietnik to te durnowate unijczyki eurusy wtedy rozdają.
OdpowiedzUsuńO bitwie słyszałam, nawet, że kapitana Raginsa odznaczać pośmiertnie będą.O szwedzkiej kapeli też. Zaraz lecę na you tube.
OdpowiedzUsuń