Śledź jest naszym dobrem narodowym, się wie, ale coś mnie się zdaje, że monopolizujey sposób jego podania. Wpiszcie w wyszukiwarkę "śledź", a dostaniecie trzy miliony przepisów na śledzia w oliwie, z cebulką, w occie (brrr!), z jabłkami - ale zawsze będzie to ten sam małosolny płat śledziowy z beczki. A przecież to nieprzeciętnie smaczna ryba także kiedy usmażona czy upieczona. Wyrazisty smak, tłustość, wręcz tranowatość połączona z nadzwyczajną delikatnością. Kiedyś chciałem usmażyć śledzia na patelni grillowej. Rozpadł mi się. Ułżyłem na plastrach bakłażana, posypałem oliwkami i zapiekłem w piekarniku, i było bosko. Nawet kiedy przygotowuje się go na olliwie na zwykłej patelni, trzeba bardzo ostrożnie się z nim obchodzić, bo po minucie smażenia jest już wrażliwy na dotyk.
Smak tej ryby przez tę swoją pyszną tranowatość jest wytrawny, kiedy więc dziś rano obmyślałem, co zrobić z uroczych tuszek, które umyte czekają na zaproszenie na obiad, przyszła mi do głowy myśl: trzeba by go przysłodzić. No pewnie, że nie cukrem, jeszcze nie zwariowałem, a przynajmniej taką mam nadzieję. Wzrok mój chabrowy spoczął na miseczce z daktylami i żurawinami. Daktyle jakoś mi nie leżały, ale żurawiny... No to tak to leciało.
Składniki:
▪ 1 nieduża tuszka śledziowa,
▪ 1 łodyga selera naciowego,
▪ 1 łyżka suszonych żurawin,
▪ 1 plasterek suszonego pomidora w oleju,
▪ 1 ząbek czosnku,
▪ 1 ziemniak,
▪ sok z cytryny,
▪ sól, pieprz, tymianek.
Składniki w dziwnych ilościach, że i świnka morska by nie pojadła, no ale robiłem na próbę. Tej sałatki może być dużo, bo np. pomidor, dziwne, był niezauważalny, seler też tłowy. Śledź ma silny smak, więc trzeba go przełamać. Żurawina dała radę.
Ziemniaka obieramy, kroimy na cienkie plasterki i prędko przysmażamy na oliwie z dodatkiem szczypty soli, pieprzu i gałązki tymianku. Osączamy z nadmiaru tłuszczu. Pociętego w kostkę selera wrzucamy na pozostałą oliwę i podduszamy na dużym gazie. Dodajemy pokrojonego w kostkę pomidora i żurawiny. Kiedy żurawiny zwiększą objętość i zmiękną, dorzucamy posiekany czosnek, sól, pieprz, tymianek, zdejmujemy z patelni, na którą wkładamy rybę. Króciutko obsmażamy z obu stron. Delikatnie układamy na talerzu, skrapiamy odrobiną soku z cytryny. Fajnie, od wejścia do kuchni do skończenia pracy minęło 10 minut.
No więc połączenie żurawiny z tłustą rybą typu śledź, makrela, jest urocze. Dodatek kartochla i selera przyjemny. Nie pasuje mi tu tylko suszony pomidor, choć sporo się po nim spodziewałem. Może dałem go za mało, a może trzeba go było wrzucić wcześniej żeby wydał więcej aromatu? Do sprawdzenia.
Zaraz wezmę się za obiad, na który zrobię tegoż śledzia z intensywną sałatą z winegretem, kaparami, pomidorami, może ąszua ;) i rozmarynem. A nie, rozmaryn wyżarł królik. Jak przeżyję, zapodam.
Muszę spróbować dać mojemu królikowi rozmarynu. Na razie jest miłośnikiem lubczyku, po którym zaczyna szaleć i podskakiwać (nie wiedzieć czemu). Żurawinki ze śledziem pychotka, chabrooki Antoni.
OdpowiedzUsuńJuż dawno pisałam, że śledź też ryba. Czasem można kupić tzw. śledzie zielone, niesolone, w tuszkach, ale dawno ich nie widziałam. No, ale dystyngowane towarzystwo dobrałeś śledziowi, żurawinki, mniam :)
OdpowiedzUsuńWiesz A (a moze T wlasniwie? :-) te daktyle tez mi tu nie leza, ale zurawina brzmi zachecajaco, jak sam sledz zreszta. Zmobiliozowales mnie do wspomnien - kiedys zwyklam kupowac swieze sledzie na krakowskim Nowym Kleparzu i popelnialam z nich "fish & chips", to byly czasy, Ty mnie wiec tym sledziem nie kus, bo w Ceskiej Republice jedyna swieza ryba to... karp :D
OdpowiedzUsuńLo, ale ten rozmaryn to kilka dni przed ubiciem, żeby mu za dobrze nie było ;)
OdpowiedzUsuńOj, Grażyno, ryba jak cholera. Jeszcze jak ryba. Cieszę się, że spróbowałem żurawinek, ale na drugi dzień to już wszystko przesłodzone, słodycz w rybę wchodzi i smakuje nieźle, ale tak jakoś dziwnie. Lepiej jeść tego samego dnia.
Buruuberii, o, i do czegoś blog się przydał: do dobrych wspomnień. Ojoj, a to te Czechy ryby świeżej nie uświadczają? Bo z karpia to taka ryba, jak z Szuwaśki intelenktuantysta. ;)
Bardzo fajny przepis, myślę, że warto go wysłać na konkurs kulinarny na stronie www.kpryba.pl i wygrać książkę z przepisami na dania z ryb
OdpowiedzUsuńDziękuję, Anonimie. Zapowiada się ciekawa publikacja. Jeśli chodzi o wygrywanie i konkursy z nagrodami, to, jak w starym dowcipie, nie daję Panu Bogu szansy, ale idea słuszna, zapisałem linka w zakładkach i będę śledził.
OdpowiedzUsuń