Pieczenie chleba to chyba moja pięta achillesowa. Jakoś nie mogę się do tego procederu przekonać i przybrać. Trochę dziwne w kontekście coraz ohydniejszego pieczywa ze sklepu i tylu kuszących przepisów na blogach. No to trzeba się przełamywać. Dzisiaj zatem w ramach Tatowych biesiad chlebek z mąką z pełnego przemiału jako autozachęta żebym się puknął w łeb i zaczął piec chleb. Pamiętacie może jak pisałem o mące ze śrutownika Pałąkowej - sto procent ziarna w mące. No to teraz w tym chlebku jest i mąka pszenna, i żytnia, bo stary Pałąk żytka też namielił.
Fajny ten chlebek: ziarenek ma od groma, waży sporo, ale jest leciutki w smaku. Na zdjęciu wygląda na suchy, w rzeczywistości jest mięciuchny i wilgotny. I oszczędnościowy, bo jak się go je, to już żaden salceson niepotrzebny, ani pasztetowa. Sam z masełkiem smaczny jest okrutnie. Zresztą, sami wiecie, bo wszyscy pioką, tylko nie ja. No więc tatko mówi, że to było tak:
Składniki:
▪ 0,6 kg mąki tortowej,
▪ 0,3 kg mąki razowej pszennej,
▪ 0,3 kg mąki razowej żytniej,
▪ 1 szklanka otrębów pszennych,
▪ 1 szklanka ziaren słonecznika,
▪ 1/2 szklanki siemienia lnianego,
▪ 1/2 szklanki sezamu,
▪ 1 szklanka płatków owsianych,
▪ 2 czubate łyżeczki soli,
▪ 2 łyżki cukru,
▪ 2 łyżki oliwy,
▪ 1 litr i szklanka wody mineralnej gazowanej,
▪ rozczyn.
Wszystkie suche składniki mieszamy na jednolitą masę, dodajemy rozczyn i wodę. Z ciasta odkładamy pół słoiczka po majonezie na rozczyn na kolejny raz. Szczelnie zamknięty może stać w lodówce do dwóch tygodni. Przygotowujemy dwie keksówki wysmarowane olejem, dno wykładamy liśćmi chrzanu lub kapusty. Wkładamy ciasto do blaszek. Wstawiamy do zimnego piekarnika na 12 godzin. Gdy ciasto urośnie, smarujemy delikatnie oliwą, wstawiamy do rozgrzanego na 200 stopni piekarnika i pieczemy 1 godzinę.
To teraz ty, Antoni, nie ściemniaj, chłopaku, tylko za chleb się bierz i raz-dwa tu wymadzaj piekarnię wioskową słynną na cały gliniewicki powiat. Co wykrzyczawszy sobie do ucha, pędzę do Szuwaśki. Nowy wypusk marchwianki od Maciaszczyka u niego jest. A mąka z pełnego mielenia śrutownikiem wygląda tak:
Oj, nie wszyscy pioką! Ja czasem tylko drożdżowy... Piękny chlebek wyszedł, duma gliniewickiego powiatu :)
OdpowiedzUsuńNo toć ba!
OdpowiedzUsuńChlebek jak marzenie! U mnie też dzisiaj będzie z ziarnami. Antoni wypróbuj przepis na chleb z miodem z mojego bloga, jest bardzo łatwy i zawsze się udaje!
OdpowiedzUsuńWprawisz sie Antoni w pieczeniu, wprawisz. Popsujesz kilka chlebow, wyjdzie Ci kilka gniotow a pozniej to juz same pieknosci beda spod Twoich rak wychodzily :)) A Tatula chlebek sliczny. Ucz sie zamiast marudzic :))
OdpowiedzUsuńBeato, na pewno spróbuję. Najpierw skorzystam z przepisu ojca, a jak mi wyjdzie i się spodoba to całe mieszanie i rośnięcie, rozpocznę eksperymenty. Musze tylko poczekać aż tatulo zrobi kolejny chleb żeby mi rozczynu zostawił, bo teraz ma tylko jedną porcję. Gdybym mu zabrał, jeszcze bym zepsuł albo zgubił.
OdpowiedzUsuńMajka, mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Ostatnio przyniosłem chleb ze sklepu i mi środek wypadł, więc trzeba się brać do roboty.
Ano chlebus marzenie, co tu wiecej geby drzec :-) Ty am dawaj tu ta Palakowa zone Antoni, zeby nam ta maka ze stutownika nie byla obca!
OdpowiedzUsuńDobrze rozumiem, że eksport Pałąkowej na obczyzny łono Ty chcesz uskutecznić? To się może nie udać, bo kto będzie dla mnie salceson i gęsie jaja donaszał?
OdpowiedzUsuńGdziez bym smiala, toz przecie z Kuchni na Gazie wiem, ze Palakowa to skarb sistny i dzieki Niej jedna polowa Koszelewa ma jaja, a druga nalewke z dziewiecsilu!
OdpowiedzUsuńTy dawaj namiary na Nia, bysmy kilogramem maki owej mogli sie rozkoszowac :-)
A, znakiem mówiąc że biznes rozkręcać ona ma? Nu, przy dwunastce dziecków każdy grosz ważny. Sklepik internatowy dla niej założym może i będą ze starym Pałąkiem śrutownikiem byt rodzinny poprawiać. Wizytówkę ja dla niej już ongiś zaprojektowałem. Można pobierać i wykorzystywać: http://kuchnianagazie.blogspot.com/2009/05/wizytowka.html
OdpowiedzUsuńMa rozkrecac biznes, tez pytanie, jak tylko patrzec na wizytowke, umiejetnosci i determinacje, to watpliwosci nie mam!
OdpowiedzUsuńStrasznie sie ciesze ze sa Twoje wpisy ktorych nie znam, jak ten o wizytowce, juz czlowiek by sie chcial marwic, a tu geba sama sie smieje :D
Ok. Ale jak się robi rozczyn pierwszy raz?
OdpowiedzUsuńTo skomplikowane, jak mówi Fejsbuk ;) Ja Ci odpowiedzi nie dam, gdyż jej nie znam, ale łatwo to znaleźć na dobrych blogach. Oj, widzę, że nie zauważyłem i nie odpowiedziałem na komenty! Sorki!
Usuńno włośnie,a jok ten rozcynek zrobić?
OdpowiedzUsuń-ale pyśniutki musi być ten chlebek!?
Niekiepski, tylko tatulo się znarowił, leni się i piec nie chce. A ja leniwszy jeszcze niż on.
UsuńBrzmi wspaniale, tylko ile tego rozczynu dodać?
OdpowiedzUsuń