wtorek, 3 listopada 2009

Miało być risotto, a był makaron, ale za to wyschnięty
















- Dzień dobry. Poproszę ryż do risotto, najlepiej arborio.
- Co?
- Ryż do risotto chciałbym.
- No ale że co? Masz pan tutaj całą półkę i wybieraj. W torbie o, ten ładny jest, nie lepiący się, bieluśki, długi i niedrogi. Albo ten. O, ten pan kupuj, bo w torebkach on jest, to się pan nie uwalasz.
- Ale ja chcę risotto zrobić.
- No toż ja nie głucha, słyszę. A bo to raz ja ryzoto robiłam? Najwięcej w niedzielę jak córka z dziećmi przychodzi. Nagotuję ja tego ryżu w torebce, nałożę, panie kury ze śmietaną duszonej i ryzoto jak się patrzy. Wszyscy zajadają aż im się uszy trzęsą.
- To ja postoję, bo mi się jeszcze uleje.

No i tak to, nie było dziś pięknego risotto z chorizo i bobem, które chciałem niecnie podkraść Arkowi. Było za to tagliatelle alla carbonara, ale, cholerka, poszedłem po Smienkę nie wyłączywszy gazu na mojej nowiuśkiej kucheneczce gazowej. Jaja ze srem się ścięły na amen i zrobiła się sucha jajówa z makaronem, więc rozumiecie, wyjściowo to nie wyglądało. Nie powiem, smakowa ona była, ale niefotogieniczna. Pod wieczór zerknę, czy da się którąś fotę wykadrować żeby zapodać tutaj, ale żeby nie było widać porażki.

Ot, pożytek taki, że nie zjadłem wszystkiego, to Szuwaśkę jutro poczęstuję. Boczku dużo jakoś wkroiło się, a każdy kawałek boczku u sołtysa naszego oznacza plus. Dotacje unijne to sami wiecie, kto rozdziela.

Nie udało mi się dzisiaj gotowanie na gazie, oj, nie udało. I pekaes mi uciekł...

EDYTA czyli EDIT: No, wyszperałem coś tam, chyba nawet nie widać suchotnika, tylko mało boczku trafiło się, a dużo cebuli.

14 komentarzy:

  1. Niech Antoni uzyje fotkie z jakim kfiatem w bakgrandzie to uwagie pociagnie:) Bez tyz okiej, u nas wyobraznia jak ta lala:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z kfiatem, powiadasz? Hm, niech pomyślę. Może z kfiatem młodzieży koszelewskiej? Tylko że to dzieci mogą oglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ustawic w dwuszeregu - niech sie edukujo

    OdpowiedzUsuń
  4. W dwuszeregu to ich można najwyżej położyć, gdyż zwyczajowo po szesnastej wszystkie oni pijane są jak w Szwecji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehehe, to brzmi jak bohaterska próba zakupu spaghetti w świętokrzyskim. Ale się ostatnio widzę podziało na blogu sporo, widzę dynię i już kończę komentarz, bo zaległości w lekturze należy niezwłocznie nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zemfi, nie ma bata, ja ten ryż dostanę! Nie takie rzeczy dostawałem. Jak byłem mały to nawet flaszeczki na stole dostałem.

    Tak, Maćku, słowotok w pełnej krasie ja tu prezentuję. Ale spoko, w wolnej chwili skrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj biedny Ty Antoni, biedny :) Ryzu nie dostales, spaghetti zeschniete i pekaes Ci uciekl... Ja chetnie Szuwaske zastapie w konsumpcji resztek bo duzo boczku tez lubie :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Antoni, jak Ci pekaes uciekł, to ty piechotą? Biedaku w takim zimnie. Dobrze, ze chociaż wcześniej boczku ty zjadł. Arborio Ci się zachciało, to masz takie efekty. Dobrze, że jutro nowy dzień.

    OdpowiedzUsuń
  9. A nie, piechotą to nie, bo za godzinę szedł następny. Ale nie czekałem tyle, bo Gancarczyk Lucjan nyską z targu wracał i przez Koszelewo jechać miał, to mnie zabrał. No ale macie rację, gdzie tam ryż risottowy gieesie, choćby i w samych Gliniewicach. Majka, musiałem zostawić Szuwaśce, no musiałem. Za trzymanie ugorów odłogiem za dwie niedziele dotacje unijne będą dzielone, to ja dla sołtysa miły być muszę. Co zrobisz, biznes jest biznes.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szczerze współczuję. Ale zawsze można alternatywnie zamówić to i owo w internetowych delikatesach ? Jeżeli brak sklepu... myślę, że to niegłupi pomysł, można kupić więcej na zapas. Oto link :
    http://www.go-fusion.pl/product-pol-242-RYZ-DO-RISOTTO-ARBORIO-500G.html Pozdrówki !

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki, też już zerkałem do sklepów internetowych. Może zajrzę jeszcze do Piotra i Pawła. Może w Bomi albo w Lidlu będzie... Jak ja nie cierpię łazić po sklepach :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Eee tam słowotok. Ten Czyprakowy słowotok to ja lubię, jak flaszkę wina czerwonego. Otwiera człowiek, wypije lampkę, może drugą i jakoś łatwiej opowieść się snuje. W końcu zostawiać na drugi dzień to szkoda, bo zwietrzeje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aaa, to i ja nie odmówię ;) To specjalnie dla Pana następna opowieść będzie na dwie butelki :D Opowieść-Amazonka. Co ja mówię, opowieść-Atlantyk!

    Spoko, tylko straszę ;)

    OdpowiedzUsuń